środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 7 cz.II



***Agnes' POV**

-Nie.- powiedział oschle
-Ale on ciebie tak.- drążyłam temat
-Nie wiem skąd. Idź już spać jest późno.- zrobiło mi się przykro

            W tej chwili potrzebowałam jego wsparcia, zrozumienia a w tym czasem on mnie zlewał. Jednak nie chcą zaczynać kłótni wstałam i ruszyłam w stronę sypialni. Po policzkach zaczęły mi lecieć łzy których niestety nie udało mi się ukryć przed chłopakiem. Zanim doszłam do góry schodów poczułam na swoim nadgarstku tak dobrze znane mi dłonie. Szybko się wyrwałam i uciekłam do pokoju gdzie wygodnie położyłam się na łóżku. Chwilę po położeniu głowy na poduszce za mną ugiął się materac. Zaraz zostałam przysunięta do nagiego torsu chłopaka. Moje próby wyrwania się były oczywiście bezskuteczne gdyż trzymające mnie dłonie był o wiele silniejsze. W końcu zrezygnowałam.

-Przepraszam cię po prostu się o ciebie martwię.
-Ty wiesz kim on jest więc czemu mi nie powiesz?
-Chcę cię chronić.
-Ale obiecaj że mi kiedyś powiesz.
-Kiedy indziej... obiecuję- odwróciłam się do niego i mocno wtuliłam wdychając przy tym jego zapach

             Nie minęło dużo czasu gdy wpłynęłam do krainy Morfeusza. Gdy się obudziłam na dworze było już jasno a w koło roznosił się słodki zapach. Koło mnie nie było Harry'ego więc domyśliłam się, że zszedł na dół. Wzrok skierowałam na zegarek. 9:10. Zdziwiło mnie tak ranne wstanie loczka. Powoli wstałam i jeszcze wolniej z czołgałam się do kuchni.

-Dzień dobry- powiedziałam do stojącego przy kuchence Lokersa
-Dobry skarbie.
-Oo jak słodko- podeszłam i musnęłam jego usta
-Tak jak ty. Głodna?
-Bardzo.
-To usiądź do stołu zaraz ci przyniosę.- jak kazał tak zrobiłam, a po chwili miałam przed nosem talerz z parującą jajecznicą
-Dziękuję- uśmiechnął się i usiadł naprzeciw mnie

                 Już pierwszy gryz wywołał na mojej twarzy wyraz podziwu jak i śmiech u chłopaka. Niby zwykła jajecznica z jego rąk wychodziła nieziemska. Po skończonym posiłku oboje usiedliśmy na kanapie.

-Harry...
-Nie- przerwał mi

                  Czyta mi w myślach!?

-Agnes wiem, że chcesz się dowiedzieć kim on jest... ale dla twojego dobra lepiej żebyś nie znała prawdy- dodał szeptem

                  Westchnęłam zrezygnowana i oparłam się o jego ramię. Chłopak jednym ruchem usadził mnie u siebie na kolanach i wtulił głowę w moje włosy. Pocałowałam go delikatnie w usta.

-Moglibyście darować sobie te czułości w miejscach publicznych- do salonu wszedł Niall i przytulił mnie na przywitanie
-A ty mógłbyś darować sobie komentarze i może tak pukać zanim wejdziesz do CUDZEGO domu- podkreśliłam słowo
-Za dużo roboty.
-W lodówce jest ciasto- powiedziałam po czym blondyn biegiem ruszył do kuchni

                   Zaśmiałam się kiedy wrócił z zawiedzioną miną.

-Nie było ciasta.
-Wiem, chciałam coś sprawdzić.
-Co?
-Żeby uderzyć choć raz ręką w drzwi to za wiele ale do obrabiania mojej lodówki jesteś pierwszy.
-Wiem, słodki jestem.
-Horan nie przeginaj- pogroziłam mu palcem
-Ale daj mi jeść. Jestem głodny.- mówił jak małe dziecko

                  Przeszłam do kuchni kręcą głową z dezaprobatą. Z jednej z szafek wyciągnęłam żelki które po chwili lądowały w żołądku Irlandczyka. 

-Ej a ja- odezwał się ,dotąd milczący, Harry
-Nóżki pan ma?
-Ale jemu przyniosłaś.
-Bo to takie dziecko które samo by se nie poradziło.- uśmiechnęłam się słodko
-A jak ładnie poproszę.
-Jak ładnie- spytałam z chytrym uśmiechem

                   Chłopak zbliżył się do mnie i złożył na ustach namiętny pocałunek.

-Ładniejszej prośby nikt mi nigdy nie złożył.
-To zasłużyłem na żelki?
-Tam jest kuchnia...


***Monday. Morning***

                   Przeklęty budzik. Jestem pewna, że gdyby nie był nim mój telefon dawno byłoby po nim. Mniejsza o to. Wstałam powoli po czym przeszłam do łazienki. Zimny prysznic całkowicie mnie rozbudził a ulubione ubrania ogrzały zmarznięte ciało. Kolejną czynnością było zjedzenie śniadania składającego się z dwóch tostów z dżemem. Kiedy wszystkie poranne czynności zostały wykonane chwyciłam torbę i słuchawki a następnie skierowałam się w stronę znienawidzonego budynku. Od razu po przekroczeniu jego progu moim ciałem zawładnęło dziwne uczucie. Zignorowałam to  jednak i  ruszyłam pod klasę. Kolejne 45 minut męczarni jak i próby nauczenia nas czegokolwiek przez nauczyciela. Gdy zabrzmiał upragniony dzwonek szubko wyszłam z klasy siadając pod następną i rozkoszując się dźwiękami płynącymi z moich słuchawek. 

-Cześć- usłyszałam nad głową
-Hej
-Co tak sama siedzisz?
-Potrzebowałam spokoju.
-Mogę się przysiąść czy jednak wolisz spokój.
-Siadaj- przesunęłam się z uśmiechem

                  Mulat usiadł koło mnie zabierając mi jedną ze słuchawek.

-Co to za piosenka?
-I see fire.


***

                     Kolejne lekcje mijały mi szybko i spokojnie choć wcale nie ciekawiej niż pierwsza. Idąc korytarzem ponownie dziś wpadłam na Malika.

-Śledzisz mnie?- zaśmiałam się
-Nie, czemu?- zaniepokoił się
-Spokojnie żartowałam- zdziwiłam się
-Tak, jasne. To znaczy nie śledzę tak jakoś przypadkowo na ciebie wpadam... jak lekcja- zmienił temat.
-Lepiej nie pytaj- udawałam że to całkiem normalne
-Aż tak źle?
-Gorzej już chyba nie będzie...

                     Nawet nie wiedziałam jak wtedy się myliłam.
Następne wydarzenia miały miejsce tak szybko i niespodziewanie, że mój mózg chyba nie zdążył wszystkiego ogarnąć. Usłyszałam głośny trzask szafki i po chwili poczułam usta Mulata na swoich a gdy rozległ się kolejny huk nagle wszystko było jak wcześniej... no prawie. Zostałam mocno odepchnięta przez co prawie wylądowałam na ziemi. Spojrzałam na stojącego przede mną chłopaka. Wyglądał na wściekłego jednak to nic w porównaniu z emocjami jakie tkwiły w stojącym za mną Harry'm. Powoli się odwróciłam by zobaczyć jak z furią wymalowaną na twarzy zbliża się do mnie. Ciemność w jego oczach sprawiła, że owładnął mną strach. Duże dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach.

-Co to miało być!- krzyknął

                      Ze strachu całkowicie odebrało mi mowę. Mogłam tam tylko stać i modlić się by nie posuną się za daleko.

-Co to miało kurwa być- syknął tuż nad moją twarzą- Odpowiedz!
-Harry... jaa... to nie...
-Abo wiesz co daruj sobie. Nie zamierzam cię słuchać. Jesteś zwykłą...
-Nie mów tego- przerwałam mu
-Czemu? Zasługujesz na to bo tak się zachowujesz. To jest koniec rozumiesz. Nie chce cię widzieć!?
-Proszę cię...
-Koniec- powiedział uwalniając moje ręce po czym wyszedł ze szkoły

                      Zamazanym wzrokiem rozejrzałam się do zgromadzonych wokół mnie ludziach. Wiele patrzało na mnie ze zdziwieniem ale byli też tacy w których spojrzeniu widziałam podziw lub nienawiść. Rozmasowując obolałe nadgarstki uciekłam z tam tond. Gdy znalazłam się w pustym korytarzu plecami oparłam się o ścianę po której chwile później osunęłam się jak łzy po moich policzkach. Głowę schowałam między kolanami.

-Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku.

                        Blondyn podszedł i usiadł koło mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku. Byłam mu wdzięczna, że jest przy mnie. To wspaniale mieć takiego przyjaciela. Jednak wiele rzeczy nie dawało mi w tedy spokoju.

-Dlaczego on to zrobił?- mówiłam łamiącym się głosem
-Harry?
-Zayn- spojrzałam na niebieskookiego który jednak szybko się odwrócił
-Ja... nie wiem- kłamał
-Niall- powiedziałam drżącym głosem

                         Tym razem na mnie spojrzał a w jego oczach widziałam troskę ale również poczucie winy.

-Agnes ty... to wszystko było planem Louisa. W tym wszystkim byłaś jego marionetką kimś kim chciał manipulować. Zmusił resztę do pomocy i Zayna do zrealizowania jego chorych wizji. Nie chciał tego jednak z nim nie wygrasz. On naprawdę jest inny.
-Co to zmieni. Zranił mnie i przez niego Harry mnie nienawidzi.
-Przestań on cię wcale nie nienawidzi. Jesteś dla niego bardzo ważna.
-Ale on nie chce mnie wysłuchać- zaniosłam się płaczem
-Agnes posłuchaj. Daj mu trochę czasu. Jest zdenerwowany. Będzie dobrze. Pomyśl tylko. Jesteś pierwszą osobą którą tak traktuje. Z tobą stworzył pierwszy poważny związek choć myślał, że nie jest do tego zdolny. Potrafisz go uspokoić jednym słowem lub gestem. Tak samo działają słowa przeciwne. Jeden gest w inną stronę wywołuje u niego strach przed straceniem ciebie co objawia się u niego takim zachowaniem. Harry nie miał w życiu łatwo i wszystko odbiło się na jego osobowości na tym kim się stał. Ale gdy jest z tobą... tworzysz całkiem innego chłopaka. Zmieniasz go... zmienia się dla ciebie. Wszystko się ułoży pomogę ci- przytulił mnie
-Dziękuję ci. Jesteś najlepszym przyjacielem.
-A ty najlepszą przyjaciółką...


~.~


Tak jak mówiłam to jest na razie ostatni mój wpis na tym blogu. Postaram się wrócić jak najszybciej :*