poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 11





                      Odkąd pogodziłam się z Harry'e minęły już trzy dni. Od tego czasu również Zara leży w szpitalu. Chłopak cały czas chodził zmartwiony powodem czego był stały stan śpiączki u siostry. Codziennie starała się mu towarzyszyć podczas wizyt w szpitalu. Jedyne co poprawiało mi humor to świadomość, że odzyskałam swojego Harry'ego jak również to, że przez ostatnie dni udało mi się unikać tematu walk. Odwlekałam to, co i tak musiało nastąpić. 

                      Ostatnio zauważyłam coś co mnie dość zaniepokoiło. Mianowicie od jakiegoś czasu zaczęłam zwracać uwagę na zmianę zachowania Zayna. Cały czas chodził zamyślony i podłamany. Raz mojej uwadze nie uszły jego podpuchnięte oczy. Była pewna, że nie były one spowodowane tylko brakiem snu. Chciałam mu pomóc jednak nie sądziłam byśmy  byli na tyle blisko by mi powiedział. Jednak nie zaszkodzi spróbować. 
W końcu gdy w domu zostałam tylko ja, Zayn i Niall postanowiłam skorzystać z okazji i porozmawiać z Mulatem. Dwójka cały czas siedziała u siebie w pokojach, więc nadal niepewna swojej decyzji skierowałam się na górę. Przed drzwiami zatrzymałam się z podniesioną ręką jeszcze raz rozważając wszystkie opcje potoczenia się tej rozmowy. W końcu delikatnie zapukałam. Teraz nie było odwrotu. Gdy usłyszałam głos chłopaka powoli weszłam do środka.

-Zayn?
-Czego chcesz?- wzdrygnęłam się na jego ton
-Ch.. chciałam porozmawiać- nadal stałam w miejscu bojąc się wejść dalej

                      Gdy zauważył moje zdenerwowanie rysy jego twarzy nieco złagodniały. Przesunął się i wskazał bym usiadła koło niego. Gdy wykonałam tę prośbę spojrzał na mnie wyczekująco. Wzięłam głęboki wdech.

-Chciałam spytać.. może jest..- nie potrafiłam ubrać tego w słowa
-Chcesz wiedzieć dlaczego ostatnio się tak zachowuję.- bardziej stwierdził niż spytał
-Tak- spojrzałam na niego zdziwiona
-Nie chcę o tym mówić.
-Zayn martwię się. Chcę ci pomóc.
-Dzięki ale z tym muszę poradzić sobie sam
-Ale z czym?
-Zrobiłem coś czego żałuję i nie wiem czy uda mi się to naprawić.

                      Mój zrezygnowany wzrok spotkał jego. Starał się nie pokazywać słabości gdy jego oczy się zaszkliły. Wtedy po prostu go przytuliłam. Wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi, a zaraz poczułam ta coś mokrego. Odsunęłam go od siebie i spojrzałam w załzawione oczy.

-To przeze mnie Zara jest w szpitalu...

***Zayn's POV***

-C.. co? Jak?- odsunęła się kawałek
-To był przypadek nigdy nie chciałem by coś się jej stało.
-Przecież to był wypadek samochodowy.
-Wracała wtedy ode mnie. Rozmawialiśmy i ona...


-Możemy pogadać?- spojrzałem z uśmiechem na brunetkę
-Jasne, wejdź.- przepuściłem ją

Przeszliśmy do salonu. W całym domu nikogo nie było.

-Coś się stało?
-Tak.. tak jakby. Nic złego. przynajmniej tak myślę- plątała się w słowach
-Zara?- zaniepokoiłem się
-Chciałam ci coś powiedzieć ale... Zayn kim dla ciebie jestem?- spojrzałem na nią zdezorientowany- Odpowiedz
-Jesteśmy przyjaciółmi Zara. Bardzo cię lubię i lubię spędzać z tobą czas.
-Ja też ale... jesteś jedną z najważniejszych osób..
-Cieszę się ale do czego zmierzasz.
-To dla mnie za wiele- czułem jak wzbiera we mnie złość
-Co takiego?
-Ja cię... jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem- spojrzałem na nią rozbawiony

Zaśmiałem się głośno i ironicznie na co w oczach dziewczyny pojawiły się łzy.

-I może spodziewasz się, że teraz wyznam ci to samo. Na co liczyłaś?
-Na nic.. może tylko na inną reakcję.
-Ja cię nie kocham..!- krzyknąłem choć w gardle poczułem dziwne pieczenie gdy wypowiadałem te słowa
-Przecież tego nie oczekuję. Chciałam tylko byś wiedział jednak to chyba był błąd- mówiła a słowa leciały w przestrzeń jak jej słone łzy
-Wielki..

Wtedy spojrzała na mnie zdezorientowana i zawiedziona. W jej oczach mogłem teraz zobaczyć ogarniający ją smutek i żal. Zanim się zorientowałem opuściła dom trzaskając drzwiami.

-Boże jaki ze mnie idiota- powiedziałem a echo słów rozbrzmiało w mojej głowie jak odbijane przez cztery ściany


                      Agnes dalej siedziała koło mnie uważnie analizując moje słowa. Nie zdziwiłbym się gdyby zaczęła na mnie krzyczeć ale ona cały czas milczała. Po chwili mnie przytuliła.

-Dlaczego tak zareagowałeś?
-Nie wiem. Chyba się bałem. Bardzo mi na niej zależy ale ona jest taka spokojna i delikatna. Jest moim całkowitym przeciwieństwem.
-Przeciwieństwa się przyciągają. Zayn chroniąc ją przed zranieniem ugodziłeś w samo serce raniąc podwójnie.
-Tak chciałbym ją przeprosić. Ale ona...
-Obudzi się. 
-Jeśli nie będzie chciała mnie słuchać?
-Pomogę ci obiecuję.

                      Teraz to ja owinąłem ramiona wokół jej drobnego ciała. Niestety gdy jej usta musnęły mój policzek do pokoju wszedł Harry. Było widać, że jest wściekły. Szarpną zdziwioną dziewczynę i wyprowadził z pokoju. Ma przechlapane.

***Agnes' POV***

                      Poczułam tylko mocny uścisk na ramieniu i ostre szarpnięcie, które oderwało mnie od Mulata. Widok wściekłego spojrzenia przesłoniła mi wszystko inne. Jego intensywność zmusiła mnie do odwrócenia wzroku. Niespodziewany ból w nadgarstku i na biodrze spowodował u mnie cichy jęk. Palce chłopaka nieświadomie zaciskały się na mojej skórze. Moje prośby i błagania jakby nie docierały do trzymającego mnie Harry'ego.

-Co to kurwa miało być!?- odezwał się

                      Jego tęczówki były prawie czarne od nasilającego się gniewu. Dopiero co pogodziłam się z jego wybuchową naturą, a teraz znów wzbiera we mnie strach. Nie wiedziałam co powiedzieć by go nie rozzłościć bardziej. Prawdę. Moja podświadomość cicho mi podpowiadała. Ale nie całą.

-Harry... boli- łkałam

                      Jego uścisk lekko zelżał ale zaraz ciało przyparło mnie do ściany.

-Dlaczego to zawsze jest Zayn!?
-Między nami nic nie zaszło..
-Widziałem co innego.
-Więc źle widziałeś- powoli zbliżałam się do granicy
-Uważaj co mówisz.- syknął tuż przy mojej twarzy
-Bo co? Uderzysz mnie?

                      Jego oczy gwałtownie się otworzyły gdy lustrował moją twarz. Kawałek się odsunął spuszczając głowę.

-Wiesz, że tego bym nie zrobił- wydawało mi się czy przez czerń jego oczu błysnęła dawna zieleń- Nie skrzywdzę cię chyba, że nie dasz mi wyboru
-Mnie i Zayna nic nie łączy i nie łączyło- mówiłam już spokojniej
-Całowałaś go.
-Tylko w policzek. Pocieszałam go bo z was tacy przyjaciele, że nie zauważyliście jak się ostatnio zmienił. On ma problem i chciałam go wesprzeć.
-Jaki problem?
-Możesz go spytać ale nie wiem czy ci powie. 
-Powiedz mi jak ty to robisz.
-Co takiego?
-Sprawiasz, że potrafię czuć zazdrość nawet o przyjaciół. Każdego dnia budzę się z niepokojem, że możliwe iż to właśnie dziś zrobię coś co przekroczy granicę i mnie zostawisz. Że w końcu zrobię coś co cię przerośnie i stracę ciebie na zawsze.
-Harry.. nie zostawię cię..
-Teraz tak mówisz.
-Obiecuję ci to- skierowałam jego wzrok na siebie i opuszkami palców przejechałam po jego policzku
-Kocham cię- jego palce splotły się z moimi
-Ja ciebie też.
-Ale jeśli jeszcze raz zobaczę cię  w jakikolwiek sposób całującą Zayna zleję cię jak małe dziecko...



Merry Christmas