wtorek, 21 października 2014

Rozdział 8 cz.II

Uwaga!
Zanim przejdę do rozdziału chciałam tylko powiedzieć, że bardzo smuci mnie brak komentarzy. Postanowiłam, że rozdziały będą dodawane jeżeli pod postami pojawi się chociaż 5 komentarzy. To tylko kilka minut a mnie  naprawdę motywuje i daje dalszą wenę. A teraz zapraszam:

muzyka


***Zara's POV***


                  Salon pogrążony był w ciszy. Od czasu przykrej wymiany zdań między chłopakami, nie widziałam żadnego z nich. Ponieważ nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić zaczęłam sobie po cichu nucić ulubioną piosenkę. Po chwili przerodziło się w to trochę głośniejsze śpiewanie, aż całkiem zatraciłam się w muzyce. 

-Masz bardzo ładny głos.

                  Usłyszałam za swoimi plecami na co natychmiast się odwróciłam stając na nogach. Moim oczom ukazał się, oparty o framugę, Zayn. Ręce miał złożone na piersi, a jego czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje. Moje policzki natychmiast oblał rumieniec.

-J..jak długo tu stoisz?
-Wystarczająco.
-S..słyszałeś...
-Tak. Zaśpiewaj coś jeszcze.
-Po .. co?
-Ponieważ chcę.
-Ale...
-Śpiewaj.

                  To zabrzmiało prawie jak rozkaz więc postanowiłam spełnić jego "prośbę". Mój wzrok automatycznie powędrował na podłogę gdy moich ust wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki.



Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other.



                  Zanim następne słowa wypłynęły ode mnie jego dłoń podniosła moją głowę w górę bym spojrzał mu w oczy. Skinieniem zachęcił mnie bym nie przestawała.


In the daylight, in the daylight
When the sun is shining
On a late night, on a late night
When the moon is blinding
In plain sight, plain sight
Like stars in hiding.
You and I burn on, on



                  Gdy skończyłam on nadal patrzył mi w oczy. Wraz z kończącym się potokiem słów na jego ustach zagościł tajemniczy uśmiech. Nie mogłam rozszyfrować tego chłopaka gdy po tym po prostu podszedł i usiadł na kanapie chwytając w dłoń pilota. Zabolało mnie to lecz nie zwróciłam na to większej uwagi. Powoli zbliżyłam się do niego i usiadłam niedaleko na tapczanie. 

-Gdzie reszta?

                  Spytał ja gdyby nigdy nic.

-Nie wiem. Tylko Harry mówił, że idzie do Agnes.

                  Nie odpowiedział tylko dalej przeglądał kanały. Zirytowało mnie to jeszcze bardziej więc przeszłam do kuchni zostawiając Mulata samego w salonie. Postanowiłam przygotować coś na obiad. Chwilę zajęło mi wymyślenie czegoś dla pięciu osób w tym jednej która je za pięciu. Postawiłam na zwyczajne spaghetti. To danie było jedynym, prócz naleśników i tostów, które mi wychodziły. Jednak muszę przyznać, że nawet to, dla takich głodomorów to nie lada wyzwanie. Po półtorej godzinie wszystko było gotowe. Wyciągnęłam jak na razie, dwa talerze. Gdy jednak usłyszałam za sobą głos podskoczyłam wystraszona wypuszczając z rąk szkło, które po chwili w kawałkach leżało na podłodze. Odwróciłam się do sprawcy.

-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć.
-Ehh nic się nie stało.

                  Powiedziałam po czym schyliłam się by podnieść kawałki. 

-Skaleczysz się.
-Dam rad... auu!
-Dasz radę?

                  Uśmiechnął się głupio. Spojrzałam na niego z miną zabójcy na co tylko się zaśmiał. 

-Nie rób takiej miny tylko chodź.

                  Zaciągnął mnie do łazienki gdzie posadził mnie koło zlewu na szafce. Z apteczki wyciągną potrzebne rzeczy i stanął między moimi nogami. Chwycił skaleczoną dłoń po czym polał wodą utlenioną następnie naklejając plaster. Cały czas się w niego wpatrywałam. Nie mogłam oderwać oczu od jego tęczówek bez względu na to jak bym chciała. Dopiero po chwili dotarło do mnie jak blisko stoi.

-D..dziękuję.
-Nie ma sprawy.

                  Uśmiechnął się i pomógł mi zejść. Zaraz potem razem zeszliśmy na dół. 


***Agnes' POV***

                  Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka? Czy nie mogę być normalną nastolatką? Bez wiecznie nieobecnej matki, bez próbującego mnie zabić człowieka i z kochającym ojcem. W życiu jednak mam trochę szczęścia. W końcu mieszkam tu w Londynie. Mam przy sobie Bellę, Jade i Nialla i oczywiście Harry'ego. Fakt, że wywołuje u mnie strach przeminą wraz z dostaniem listu od nieznajomego. Potrzebowałam go. Jego wsparcia.
"Prze mnie jesteś bezpieczna"
                  Jego słowa choć odrobinę mnie uspokajały. 
                  Siedziałam tak wtulona w Harry'ego już prawie godzinę gdy on cierpliwie czekał aż się uspokoję głaszcząc po głowie.

-Dziękuję ci- on w odpowiedzi pocałował mnie w policzek

                  Ponownie schowałam się w jego ramionach i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia około 12:00. Gdy się rozejrzałam mój wzrok nie napotkał brązowych loczków ani zielonych tęczówek natomiast na poduszce obok położona została czerwona karteczka.
 "Przepraszam, że zniknąłem tak rano, musiałem coś załatwić. Spotkajmy się o 7 pm w parku koło fontanny.
Harry xx"

                  Trochę podekscytowana dzisiejszym wyjściem zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie i przeszłam do salonu. Cały dzień spędziłam na kanapie oglądając Teen Wolf. W między czasie przeglądałam różne portale jak Twitter, Instagram etc. Nawet nie zauważyłam kiedy na zegarku wybiła 5 pm. W końcu zeszłam z kanapy i zaczęłam się przygotowywać. Po dość długim prysznicu stanęłam przed szafą wybierając odpowiedni strój. Gdy do spotkania zostało mi pół godziny postanowiłam powoli się już zbierać. Na miejsce dotarłam punktualnie, a na miejscu już czekał Harry. Ubrany był w czarne rurki z luźnym krokiem i zwykły biały T-shirt ale wyglądał perfekcyjnie. Całość dopełniała jego grzywka postawiona do góry.

-Pięknie wyglądasz.- powiedział gdy do niego podeszłam
-Dziękuję. O co właściwie tu chodzi?
-Niespodzianka a teraz chodź- splótł nasze palce i poprowadził w tylko sobie znanym kierunku- Zamknij oczy- powiedział gdy nagle się zatrzymał
-C..co?
-Nie bój się- niepewnie przymknęłam powieki

                  Teraz widziałam już tylko ciemność. Chłopak ponownie chwycił moją dłoń jak również delikatnie złapał w tali. Przez pewien czas prowadził mnie co chwila śmiejąc się z moich, dzięki niemu, niedoszłych upadków.

-Gotowa- delikatnie kiwnęłam głową- Otwórz oczy..

                  Gdy tylko ponownie odzyskałam widok na świat spojrzałam w dół. Na ziemi pod drzewem leżał rozłożony koc a obok ułożone kilka świeczek rozświetlających widok. Przede mną rozpościerał się cudowny krajobraz przedstawiający rozświetlone miasto widoczne z klifu. 

-Podoba ci się?
-Jest cudownie, Harry... sam to przygotowałeś.
-Z małą pomocą.- podeszłam do niego i mocno wtuliłam w jego tors- Właściwie to z jakiej to okazji.
-Chwila..- spojrzał na zegarek- właśnie teraz minęło równo 24 godziny odkąd znów jesteśmy razem- zaśmiałam się
-Tak bardzo ci dziękuję. Ale ja nic dla ciebie nie mam.

                  Spojrzałam w jego oczy. Pod wpływem uśmiechu zdawały się błyszczeć jeszcze bardziej niż zwykle.

-Masz- przechyliłam lekko głowę mrużąc oczy- Jesteś tutaj. Spędzasz ten wieczór i... -spojrzał na mnie niepewnie
-Kocham cię Harry.
-Kocham cię Agnes...




~.~



Może trochę kiczowaty ale mi się nawet podoba. Tak jak mówiłam proszę o komentarze. 

piątek, 10 października 2014

Wielki Powrót czyli Rozdział 8 cz.I

                    Hej hej. Jak tam. Jak widać postanowiłam wznowić działalność bloga. Wiele osób za mną chyba nie tęskniło ale trudno. Prowadzenie tego bloga jest dla mnie prawdziwą przyjemnością ale miło jest zobaczyć zwiększającą się liczbę wyświetleń czy komentarzy. Jeśli ktoś wytrwał do czasu mojego powrotu to bardzo mu dziękuję. 

                   Więc jeszcze chciałam powiedzie, że ten rozdział dedykowany jest Ann Horan, która ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego honey i spełnienia marzeń

                    Noo co tu jeszcze dodać... miłego czytania ;)





                       Dwa tygodnie. Czternaście dni bez zielonych tęczówek. Bez smaku jego ust i delikatnego dotyku. Czternaście dni nieustannego płaczu i smutku . Dwa tygodnie bez Harry'ego.  Straciłam go. Straciłam nie mogę odzyskać. Już nawet nie wiem ile razy próbowałam w jakikolwiek sposób się z nim skontaktować. Wszytko na nic.
                       Dlaczego on mi to zrobił? Co ja mu takiego zrobiłam? Louis. Chłopak, który mnie nienawidzi i przez którego najważniejsza dla mnie osoba również darzy mnie tym uczuciem. Nienawiścią...

***Harry's POV***

                         Stracenie osoby na której ci zależy może być porównywane do wywiercenia dziury w naszym sercu. Co gdy stracimy kogoś kto zajmuję jego znaczna cześć? Życie przestaje mieć wtedy sens, a kolory momentalnie blakną w naszych oczach. Moje serce zajmuje brązowooka, czerwonowłosa dziewczyna. Nawet po tym wszystkim nie potrafiłem o niej zapomnieć. Czy możliwe jest się tak desperacko zakochać? Zabawne ale na początku to ja się nią tak bawiłem, a teraz ona zrobiła mi to samo. Jednak to co zrobiłem ja jest całkiem czymś innym... prawda? Ale Agnes... nie wiem co by było gdyby mi wtedy nie wybaczyła... nie wysłuchała. Właśnie... wysłuchała. Pozwoliła mi się wytłumaczyć mimo tego jak ją to zraniło. Może ja też powinienem jej na to pozwolić, dać...
                          Moje rozmyślania przerwał dzwonek. Nie chętnie zszedłem na dół i otworzyłem natrętowi.

-Zara?
-Nie, anioł spadł z nieba.
-Prędzej diabeł uciekł z podziemi.
-Tak mi ciebie też brakowało braciszku- zaśmiałem się i ja przytuliłem
-Stęskniłem się. Tak dawno się nie widzieliśmy.
-Prawie rok. Ja też tęskniłam. Ale to, że mnie nie było nie znaczy, że nie nasłuchałam się co nieco o swoim młodszym braciszku.
-Może i młodszy ale nadal wyższy i silniejszy.
-Oczywiście- powiedziała z sarkazmem
-Przyszłaś tylko po to by się podroczyć ze mną?
-Właściwie to są dwa powody mojej obecności.- wpuściłem ją do środka i oboje zajęliśmy kanapę w salonie
-Wiesz, że to jest nielegalne?- zaczęła niepewnie 
-Co takiego?- udawałem
-Dobrze wiesz. Harry...
-Nie, nie wiem i nie zamierzam o tym gadać- zdenerwowałem się
-Jak wolisz. Chciałam tylko powiedzieć, że to jest niebezpieczne.
-Zara... czy tylko po to przyszłaś?
-Częściowo tak ale jest jeszcze jeden powód- kiwnąłem głową by mówiła dalej- na jakiś czas zatrzymałam się w Londynie i liczyłam na to, że mój kochany braciszek pokarze mi miasto.
-Braciszek pokarze siostrzyczce miasto gdy ona przestanie go tak nazywać.
-Siostrzyczka przestanie go tak nazywać jak przestaniemy mówić o sobie w trzeciej osobie.
-Nawet nie wiesz jak mi brakowało tych naszych rozmów- tak czujecie ten sarkazm?

                      Oboje się zaśmialiśmy i chwilę później wyszliśmy z domu. Chodziliśmy po Londynie przez kilka godzin zanim zmęczeni postanowiliśmy odpocząć w parku. Kupiliśmy po drodze kawę w Starbucksie i usiedliśmy z nią na huśtawkach. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Uwielbiałem spędzać z nią czas. Zawsze rozumieliśmy się bez słów...

-A jak z dziewczynami? Nadal masz do nich takie podejście?
-Hmm... dziewczyny...
-Co się stało- kucnęła przede mną
-Zara co wiesz o moich "przygodach" z dziewczynami?
-J... ja słyszałam... zakłady... no wiesz...
-Tak. Ostatnio znów się założyłem. Jednak tym razem było to coś innego. Zanim się zorientowałem zakochałem się w niej. Gdy chciałem zakończyć ten durny zakład ona przypadkowo usłyszała jak rozmawiam o nim z chłopakami. Dowiedziała się o celu naszych spotkań, pocałunku... Uciekła stamtąd jednak kilka dni później dała mi to wyjaśnić. Gdy wszystko się jako tako układało zobaczyłem ją jak całuje się z Zaynem...
-Jak ci to wyjaśniła?
-Ja nie dałem jej takiej szansy?
-Dlaczego?
-Byłem wściekły. Nawrzeszczałem na nią i odszedłem zostawiając ją samą.
-To jest chyba najgorsze co mogłeś zrobić.
-Co ja mam zrobić?

***Zara's POV***

-Harry ona dała ci szansę na wyjaśnienia więc ty też powinieneś. Może to tylko nieporozumienie jestem pewna, że skoro cię kocha nie byłaby w stanie tego zrobić... cię zdradzić. Kochasz ją prawda?- kiwną głową- więc będziesz wiedział co dalej zrobić
-Dziękuję- uśmiechnął się delikatnie
-Jak w ogóle ma na imię ta szczęściara?- już otwierał usta by odpowiedzieć gdy jego przerażony wzrok skupił się na punkcie za moimi plecami
-Agnes- powiedział

                       Odwróciłam się i zobaczyłam ładną dziewczynę. Jej czerwone włosy delikatnie powiewały na wietrze, a z brązowych oczu ciekły łzy. Chciała odejść ale powstrzymał ją, dopiero co znajdujący się koło mnie, brunet. Sama po chwili znajdowałam się przy nich.

***Agnes' POV***

                         Po dość długim siedzeniu w domu postanowiłam w końcu wziąć się w garść. Wstałam z łóżka i szybko doprowadziłam się do normalnego stanu. Na siebie włożyłam coś co nie przypomina starego dresu, w którym dotychczas chodziłam. Po paru minutach spacerowałam już po uliczkach miasta. Moje kroki skierowałam w stronę pobliskiego parku, w którym o tej porze było cicho i spokojnie. Przedzierające się przez gałęzie drzew promienie słoneczne przyjemnie grzały. W koło było słychać szum liści i delikatne śmiechy dzieci. Chwilę później usłyszałam czyjąś rozmowę niestety nie rozumiejąc ani jednego słowa. Spojrzałam w tamto miejsce i zamarłam. W miejscu skąd dochodziły głosy siedział on. Beztrosko rozmawiał z brunetką, która swoje ręce miała oparte na jego kolanach. Czyżby to była jego nowa dziewczyna? Na tą myśl w kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się pojedyncze łzy. Momentalnie wszystkie wspomnienia na mnie spłynęły. Szmaragdowe oczy... spotkanie... pierwszy pocałunek... zakład... wspólne spędzanie chwil... zdrada. Zdrada najlepszego przyjaciela. Nie wiem kiedy ale gromadzące się łzy zaczęły spływać w dół po policzkach zostawiają na nich mokre ślady. Chciałam odejść nie mogąc już na to patrzeć jednak w tym momencie jego wzrok spoczął na mnie. Były przepełnione strachem, a po zobaczeniu łez, również smutkiem i zmartwieniem. Szybko znalazł się koło mnie.

-Dlaczego?- spytałam cicho i spojrzałam w jego oczy

                      Delikatna zmarszczka tworząca się na jego czole sygnalizowała, że nie wie o co chodzi.

-Dlaczego mi to robisz? Rozumiem, że po tym wszystkim mnie nienawidzisz ale nie mogłam się nawet wytłumaczyć. W dodatku kilka dni później masz już nową dziewczynę. Widać wcale ci tak na mnie nie zależało.
-Agnes...
-Nic nie mów. Proszę cię. Czy ta dziewczyna to może twoja kolejna ofiara?
-Uważaj na słowa- syknął
-Bo co? Uderzysz mnie?
-Nie, nie zniżę się do tego. Myślałem, że ty to wiesz. Myliłem się. Żałowałem, że nie pozwoliłem ci się wytłumaczyć tyko, że ty robisz teraz to samo! Powiedz mi na czym ci tak naprawdę zależało bo na pewno nie na mnie!
-Nawet nie wiesz jak się mylisz- mój głos słabł gdy jego przybierał na sile
-Nie wydaje mi się. Żałuję, ze kiedykolwiek cię spotkałem! Żałuję pocałunku i zakładu! Jesteś zwykłą szmatą! Żałuję dosłownie każdej chwili spędzonej z tobą.- nawet nie wiedział jak te słowa powoli łamią moje serce
-A więc żałujesz?
-Tak- syknął i odszedł rzucając mi wściekłe spojrzenie kryjące również smutek

***Harry's POV***

                   Dlaczego znów dałem się ponieść. Dlaczego muszę być takim pieprzonym egoistą i tak ją ranić. Znów sprawiłem, że w jej oczach jaśniały łzy. Miałem z nią porozmawiać wszystko wyjaśnić, a znów wszystko spieprzyłem.
                    Siedząc tak poczułem na ramieniu czyjąś dłoń jak się później okazało należała ona do Zary.

-To była ona prawda? Agnes?
-Co mam zrobić. Ona myśli, że jesteś moją dziewczyną albo kolejną dla zakładu. Nienawidzi mnie.
-Harry nie mów tak. Kocha cię więc nie da rady cię znienawidzić. Jestem pewna, że byłeś, jesteś i będziesz dla niej ważny... wyjątkowy. Musisz z nią porozmawiać nie ma innego wyjścia. Nie możesz tylko dać się ponieść.
-Kurwa myślisz, że to takie proste. Że ja chcę tak wybuchać. Nic na to nie poradzę i... przy niej zwykle potrafię się opanować.
-Spokojnie. Rozumiem. Jeśli chcesz ja mogę z nią najpierw porozmawiać.
-Dziękuję ci ale to ja to muszę załatwić... jesteś najlepszą starszą siostrą jaką mógłbym mieć.
-A ty najlepszym młodszym braciszkiem- uśmiechnęła się
-Miałaś tak nie mówić.
-Oj... zapomniałam- zaśmialiśmy się tylko zanim zeszliśmy na dół

***Niall's POV***

                  Wściekłość. To jedyne co w tej chwili czułem. Jak znów mógł to zrobić? Właśnie wracałem od Agnes, która ze szczegółami opowiedziała mi zajście w parku. Martwiłem się o nią przecież była moją przyjaciółką. W tej chwili miałem już dość zachowania Harry'ego i gierek Louisa. Wpadłem do domu głośno trzaskając drzwiami. Od razu wszedłem do salonu gdzie znajdowali się wszyscy prócz Zayna. 

-Stary co jest?- mówił zdezorientowany loczek
-Dobrze wiesz co! Ona znów przez ciebie płakała. Kurwa gościu czym ci ona zawiniła!?
-Co mi zrobiła? Nie pamiętasz już sytuacji w szkole!?
-To nie była jej wina! Idioto to przez cały czas była zwykła gra. Plan wymyślony przez ponoć twojego przyjaciela.
-Uważaj bo ci uwierzę. Może ty to robisz specjalnie. Zależy ci na Agnes i próbujesz. Sam to uknułeś i próbujesz zwalić na innych!
-Ciebie chyba do końca powaliło!
-Harry, to co mówi Niall jest prawdą- w drzwiach stanął Mulat
-Malik- tym razem odezwał się Louis 

                      Jego głos był niski i przesiąknięty wrogością. Szczęka zacisnęła się w gniewie.

-Nie! Mam dość tego całego udawania. Harry Louis ułożył plan by rozdzielić ciebie i Agnes. Wmieszał w to...- nie skończył ponieważ pięść Lou odbiła się od jego twarzy

                       Był wściekły. Nie znosił gdy mu się sprzeciwiano. Chłopak zachwiał się jednak po chwili odzyskał równowagę wbijając zdenerwowane spojrzenie w stronę bruneta. Chciał mu oddać jednak w ostatnie j chwili się powstrzymał. Opuścił dłoń, którą po chwili przejechał delikatnie po zakrwawionej wardze.

-Louis!- krzyk Harry'ego wybudził wszystkich z zamyślenia
-Czego! Tak zrobiłem to i kurwa co!? Nic ci do tego! Teraz czuje się jak ja kiedyś.
-Skąd ją znałeś- spytałem
-Nie twoja zasrana sprawa.- powiedział tylko i wyszedł uprzednio głośno zamykając za sobą drzwi

                        Rozejrzałem się po salonie i dopiero teraz zauważyłem siedzącą na kanapie brunetkę. Uśmiechnęła się nieśmiało i odwróciła wzrok. Ja swój skierowałem na Hazzę. Był zamyślony i rozpaczliwie wpatrywał się w jeden punkt. Po chwili usiadł na kanapie i przeczesał ręką włosy. Znów się zamyślił i zaraz gwałtownie podniósł.

-Harry?- odezwała się dziewczyna
-Muszę do niej iść.
-Pójść z tobą?
-Nie, muszę iść sam. Zostań z Niallem- poinstruował i wyszedł z domu

                      Razem z dziewczyną usiedliśmy na kanapie. Zostaliśmy sami gdyż Liam i Zayn również opuścili pomieszczenie.

-Jesteś Niall tak?- spytała nieśmiało
-Tak. A ty jesteś z Harrym rodziną?
-Siostrą. Jestem Zara.

***Harry's POV***

                       Dozwolona prędkość już dawno została przeze mnie przekroczona. Miałem tylko nadzieję, ze nie natknę się na policję choć i to w tym momencie nie miało sensu. Chciałem jak najszybciej znaleźć się koło mojej Agnes. Gdy w końcu dojechałem dosłownie wypadłem z auta. Przed drzwiami jednak dopadły mnie obawy. Co jeśli nie otworzy? Czy jak otworzy to czy wysłucha? Co jak nie wybaczy? Tyle pytań a odpowiedź kryje się przede mną. Delikatnie zapukałem i po chwili otworzyła mi zapłakana dziewczyna. Miała na sobie niebieski dres  i rozczochrane włosy. Jednak nawet w tym wydaniu i bez makijażu wyglądała nieziemsko... idealnie. Przestraszyła się nieco na mój widok.

-Czego chcesz?
-Porozmawiać.
-Chyba nie ma o czym.
-A jednak. Proszę. 

                       Niechętnie wpuściła mnie do środka. Mój mały aniołek. Oboje usiedliśmy na kanapie jednak ona w pewnej odległości ode mnie. 

-Ja już wszystko wiem- zacząłem- Niall powiedział mi o tym co wykombinował Lou a reszta to potwierdziła. Agnes ja... przepraszam... za wszystko. Za to, że cię nie wysłuchałem. Za to, że krzyczałem i za kłótnię w parku i szkole. Za brak zaufania i za nazwanie cię...- tym razem to nie przeszło mi przez gardło

                       Nie mogłem patrzeć na jej łzy, które znów wylewała przeze mnie. Chciałem ją przytulić jednak zrezygnowałem gdyż wiedziałem, że mi na to nie pozwoli. Jej strach wobec mnie był jak cios prosto w serce. 

-Wiesz, że to nie takie proste?
-Wiem. Tylko proszę daj mi tą jedną ostatnią szansę a obiecuję, że jej nie zmarnuje. 
-Co z twoją dziewczyną?
-Zarą?- zmarszczyła brwi

                      Urocza...

-Ona nie jest moją dziewczyną- jej niepewny wzrok skierował się na mnie- ani moją ofiarą. Zara to moja siostra.
-Harry ja... przepraszam.
-Za co?
-Bezpodstawnie posądziłam cię o kolejny zakład. Przepraszam za moje słowa.
-Miałaś prawo tak o mnie sądzić. Byłem jaki byłem jednak zmieniłem się.. dzięki tobie.- między nami zapadła cisza

                        Cisza przepełniona strachem, niepewnością... nadzieją. 

-Brakuje mi ciebie.- szepnęła

                         Wtedy już się nie zawahałem. Przysunąłem się do niej i otuliłem ramionami. Wtuliła się w zagłębienie mojej szyi i cicho płakała. 

-Mi ciebie też. Proszę cię wybacz mi.
-A ty mi.- spojrzeliśmy sobie w oczy

                        Jej tęczówki połyskiwały od łez. Delikatnie pocałowałem ją w czoło i ponownie przytuliłem do siebie. Wiedziałem, że będę musiał się postarać by mi ponownie zaufała. Kocham ją i mam nadzieję, że ona mnie również. Jest jednak coś co nie dawało mi wciąż spokoju. Dlaczego się mnie bała. Nie był to zwykły strach ale głęboko schowany. Była przy mnie bezpieczna. Nie pozwolę by ktoś robił jej krzywdę.


***Agnes' POV***

                        Mieliście kiedyś takie uczucie, że osoba na której najbardziej wam zależy napełnia was strachem. Jest jak twój anioł stróż jednocześnie chowający w sobie nieodkryty, nieokiełznany mrok. W jednej chwili cieszysz się, że masz go przy sobie, a w drugiej jedna wiadomość nieodwracalnie napełnia cie strachem. Darzysz wtedy tym uczuciem tego kogo nigdy nie chciałaś. Nie wiesz czy nie odwróci się przeciwko tobie i nie użyje swoich umiejętności. Ta jedna osoba może być najlepszym co cię w życiu spotkało jednocześnie będąc wyobrażeniem naszych najgorszych koszmarów. Moim aniołem jak i przekleństwem jest chłopak o zniewalających, zielonych tęczówkach, które czasem przesłania mrok, pełnych różowych ustach układających się w uśmiech, grymas lub ściskających się w wąską linię gdy ogarnia go wściekłość. Harry...

***Harry's POV***

-Hello beautiful.- na moje słowa lekki rumieniec wkradł się na jej twarz
-Cześć- powiedziała niepewnie

                        Znów to uczucie. Wywołuję u niej strach.

-Wszystko w porządku?
-Tak. Wchodź właśnie miałam włączyć film.
-OK- oboje ruszyliśmy do salonu

                        Dziewczyna cały czas unikała mojego wzroku. Gdy usiedliśmy na kanapie sprawnie wykręciła się od mojego dotyku wysoko podciągając kolana aż pod brodę. Jej ręce ciasno oplotły nogi. Jej zachowanie raniło mnie. W połowie filmu zatrzymałem go nie wytrzymując tego napięcia między nami. Gdy zdezorientowana dziewczyna spojrzała na mnie znów widać po niej było strach. Przysunąłem się do niej i rozplątałem jej kończyny.

-Co jest?- spytałem chwytając jej dłoń
-O... o czym mówisz- zabrała je
-Wiesz o co chodzi. Proszę powiedz mi. Zrobiłem coś nie tak? Czemu się mnie boisz?- tym razem nie odpowiedziała wpatrując się uważnie w moją twarz.

                        Gdy już chciała otworzyć usta zadzwonił dzwonek. Jakby z ulgą ruszyła w stronę drzwi. Z korytarza nie słyszałem żadnych głosów, rozmów. Było cicho a gdy Agnes nie wróciła po kilku minutach zaniepokoiłem się. Wstałem z kanapy i poszedłem do przedpokoju. Na środku korytarza stała czerwonowłosa skanując uważnie kawałek w papieru. Podszedłem do niej gdy jej załzawione oczy spoczęły na mnie. Drżącymi rękami podała mi kawałek kartki. Było tam jedno zdanie jednak jego treść wlała w moje ciało falę niepokoju. Agnes przerażona stała z głową spuszczoną i splecionymi rękami na piersi. Zmartwiony przytuliłem ją mocno do siebie. Płakała cicho wtulona w moje ramie. Ona nadal nie znała prawdy, a ja niestety nie mogłem jej powiedzieć. Nie potrafiłem. 


~.~


~Komentarze karmią wenę :*