piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 6


          Znów ten straszny budzik. Jednak teraz nie zamierzam sobie zajmować tym głowy. Dzisiaj jest ten dzień. Nareszcie dzisiaj skończę moje upragnione 18 lat. Szybko wstałam z łóżka przeciągając się tak, że usłyszałam strzelanie własnych kości. Może i są moje urodziny ale chcąc nie chcą musiałam iść do szkoły. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej potrzebne rzeczy. Do tego wszystkiego wzięłam jeszcze jedną z bluz Harry'ego którą dał mi podczas jednej jego wizyty gdy zrobiło mi się zimno. Przeszłam do łazienki gdzie umyłam się, uczesałam i stosownie (jak do szkoły) pomalowałam. Zeszłam na dół, pustego już, domu. Po zjedzonym śniadaniu prawie wręcz pofrunęłam do szkoły. Ze słuchawkami w uszach po kilku minutach przekroczyłam próg budynku. Podeszłam do swojej szafki lecz ni dane mi było do niej zajrzeć ponieważ gdy tylko uchyliłam drzwiczki z trzaskiem zostały zamknięte. Przestraszyłam się i spojrzałam na osobę stojącą koło mnie.

-Cześć. 
-Cześć Niall, przestraszyłeś mnie. 
-Przepraszam. Chciałem ci życzyć wszystkiego najlepszego- wręczył mi prezent  

-Oo dziękuję- przytuliłam go i pocałowałam w policzek

           Powoli rozerwałam papier a moim oczom ukazał się malutki, biały misiu i duża, mleczna czekolada. 

-Jaki słodki. Wiesz, że nie musiałeś.  
-Ale chciałem.

           W tej chwili zadzwonił dzwonek oznajmiający 45 minut męczarni.

-Muszę lecieć na lekcję 
-OK. Jeszcze tylko nie wiesz gdzie jest Harry.- spytałam 
-Harry... pojechał chyba do Holmes Chapel. Powinien wrócić jutro. 
-Dobrze. Dziękuję- powiedziałam zawiedziona. 
-Do zobaczenia.- kiwnęłam tylko głową w odpowiedzi a następnie skierowałam się do klasy

          Usiadłam w trzeciej ławce koło okna w które wpatrywałam się ze smutną miną. Nauczyciel od razu po wejściu zaczął tłumaczyć jakiś temat. Jednak za bardzo pochłonęły mnie moje własne rozmyślania by skupić się na temacie. Czyżby Harry zapomniał o moich urodzinach? Cieszyłam się na myśl o spędzeniu z nim tego dnia. Muszę go wyrzucić ze swojej głowy i cieszyć się urodzinami a nie...

-Panno Vile znów pani nie uważa.
-Nie prawda. 

-Tak? To proszę odpowiedzieć na pytanie które przed chwilą zadałem.- wskazał na tablicę  

          Spojrzałam w tamtą stronę i uważnie kilka razy przeczytałam znajdujący się na niej tekst. Płynnie udzieliłam odpowiedzi. W tamtej chwili byłam wdzięczna Belli, że kazała mi przejrzeć wczorajsze notatki.

-Hmm... dobrze.- powiedział tylko po czym wrócił do tematu.

          Po dzwonku jako pierwsza wybiegłam z klasy szybko kierując się pod następną. Gdy siedziałam w spokoju czekając na dzwonek podeszła do mnie moja przyjaciółka.

-Siemka. 
-Cześć- uśmiechnęłam się 
-Wszystkiego najlepszego- usiadła koło mnie i mocno przytuliła

          Następnie wcisnęła mi w ręce pakunek. Rozpakowałam go i w moich rękach znalazła się kartka specjalnie na osiemnastkę z dość jednoznacznym rysunkiem. Cała Bella. W środku znajdowały się jeszcze dwie płyty z moją ulubioną muzyką.

-Dziękuję ale kartkę mogłaś sobie darować- zaśmiałyśmy się  
-Trochę realizmu nie zaszkodzi. Co ty na to by się zerwać z lekcji. Pójdziemy na jakieś zakupy a wieczorem do klubu. Trzeba to jakoś uczcić  
-Czemu nie.- zgodziłam się

          W końcu osiemnastkę ma się tylko raz. Obie schowałyśmy niepotrzebne rzeczy do szafek po czym szybkim krokiem skierowałyśmy się do drzwi. Ponieważ było już po dzwonku korytarze nie były tak zapełnione. W związku z tym było większe prawdopodobieństwo, że zwróci na nas uwagę. Bez problemu udało nam się jednak dotrzeć do wyjścia i już po kilku minutach byłyśmy w drodze do centrum. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu w poszukiwaniu idealnej kreacji na wieczór. W końcu gdy miałam już  zrezygnować dostrzegłam tą jedną która od razu mi się spodobała. Była wręcz idealna. Od razu przeszłam z nią do przebieralni. Okazało się, że leżała idealnie. Bella również znalazła bardzo ładną sukienkę w której wyglądała olśniewająco. Zadowolone poszłyśmy do kasy płacąc za nasze "zdobycze"  Następny kierunek obrałyśmy w stronę mojego domu.  Tam nawzajem się pomalowałyśmy i uczesałyśmy nie szczędząc przy tym uwag, komplementów i oczywiście plotek. Co jak co ale z Belli była straszna plotkara.  Fascynowało ją, że może wiedzieć coś o czym nikt inny nie wie. A świadomość, że mogła być pierwszą osobą która jej o tym powie dosłownie rozrywała ją od środka. Wracając jednak do przygotować. Całość zajęła nam ponad dwie godziny. Jednak w końcu zeszłyśmy na dół a następnie taksówką do jednego z tutejszych klubów. Zdziwiłam się gdy ochroniarz nawet nie spojrzał na nas gdy przechodziłyśmy przez bramkę. W przeciwieństwie do innych nas przepuścił bez żadnych... w sumie to nie ważne. To nawet lepiej. Razem z Bellą przekroczyłyśmy wejście, a gdy tylko uderzył w nas zapach alkoholu...

-NIESPODZIANKA!!!

          Krzyk rozniósł się po całej sali na środku której stał Harry. Podeszłam do niego ze łzami w oczach.

-Wszystkiego  najlepszego.- powiedział i pocałował mnie lekko w usta 
-Dziękuję. Nie wierze, że to zaplanowałeś. Myślałam, że wyjechałeś, że zapomniałeś. 
-Jak mógłbym zapomnieć. A w tym  wszystkim miałem małą pomoc. Bella i Niall mieli mnie kryć mówiąc, że wyjechałem bym mógł się wszystkim zająć   
-Jesteś niesamowity. Dziękuję- przytuliłam się do niego 
-Wiesz jest jeszcze ktoś kogo powinnaś poznać Chodź- wziął mnie za rękę i poprowadzić w stronę stolików.

          Przy jednym z nich siedziała jakaś dziewczyna. Na widok Harry'ego rozpromieniła się i podeszła do nas. Przytuliła na przywitanie mojego partnera. Przy tym towarzyszyło mi dziwne uczucie... czyżby zazdrość?

-Agnes to jest Jade. Ona również pomogła w urządzeniu tego. Jade to Agnes.  
-Miło mi cię poznać i dziękuję za to.
-Mi ciebie również i nie ma sprawy. Wiesz wiele o tobie słyszałam. Harry ciągle o tobie mówi- spojrzałam z uśmiechem na zawstydzonego loczka- mój chłopak zna właściciela klubu więc udało mi się go przekonać do zarezerwowania go na ten wieczór.  
-Jeszcze raz dziękuję. Nie wiem jak wam się odwdzięczę. 
-Mi możesz tak, że po prostu ze mną zatańczysz.- powiedział Harry tym samym dając nam do zrozumienia, że czuje się wykluczony z tej jakże ciekawej konwersacji  
-Z chęcią- pożegnałam się z blondynką i poszłam z chłopakiem na parkiet

          Wszędzie rozbrzmiewała szybka muzyka jednak gdy tylko chłopak znalazł się naprzeciw mnie zmieniła się ona na wolną.

-Zapomniałbym, mam coś dla ciebie.- powiedział wyciągając z kieszeni małe pudełeczko.

          Otworzyłam je i zachwytem oglądałam podarowany mi przepiękny wisiorek. Srebrny naszyjnik z małymi literkami HH. 

-HH? 
-Half Heart. Ponieważ moje w części zawsze będzie należeć do ciebie. 
-Jest wspaniały. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszych urodzin.- łzy szczęścia leciały po moich policzkach   
-Dlaczego płaczesz- spytał zmartwiony  
-To ze szczęścia. Jestem wielką szczęściara, że mam ciebie.

          Uśmiechnął się po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Zarzuciłam mu ręce na szyje a on swoje pokierował na moją talię. Razem zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy razem parę piosenek zanim zmęczeni usiedliśmy przy barku.

-I jak ci się podoba?
-Jest wspaniale.- uśmiechnęłam się 
-Cieszę się. Chcesz drinka?

          Na samą myśl o alkoholu na mojej twarzy pojawił się niewyraźny grymas.

-Nie przesadzaj od jednego nic ci nie będzie. 
-Hmm... OK- wzięłam od niego, choć nadal niechętnie, szklankę z kolorową cieczą

 Powoli piłam napój a z każdym łykiem odczuwałam nieprzyjemne drapanie w gardle jak i dziwne ciepło rozchodzące się po organizmie. W końcu odstawiłam na blat pustą szklankę.

-I co było aż tak źle- usłyszałam rozbawiony głos Lokersa  
-Nie zadawaj pytań na które nie chcesz znać odpowiedzi.- zaśmiał się tylko z mojego komentarza zanim wrócił do rozmowy z barmanem

***Louis' POV***

           Siedziałem na tej cholernej imprezie u Agnes. Przyszedłem tu tylko ze względu na chłopaków. Nie miałem ochoty by tu przychodzić jednak Harry to mój przyjaciel jednak nie zmienia to mojego planu. Moja nienawiść  do niej była na tyle duża by nie zwracać uwagi na przeciwności. Miałem dokładnie rozplanowany każdy punkt. Zwołałem trójkę chłopaków (Niall, Zayn, Liam) by wszystko im przedstawić. Takie miejsce było najlepsze. Wiele ludzi pochłoniętych sobą więc mniejsze prawdopodobieństwo podsłuchania.

-Hej stary o co chodzi tym razem?- Zayn usiadł naprzeciw mnie   
-Agnes.- odpowiedziałem krótko
-Ty nadal o tym? 
-Tak i nie przestanę dopóki się jej nie pozbędę
-Co ona ci takiego zrobiła, że tak jej nienawidzisz? Szczerze ja bym się wolał w to nie mieszać. 
-Nie twoja sprawa. I mam gdzieś co ty byś wolał masz robić co ja ci powiem.- podniósł ręce w obronnym geście- reszta ma również robić co mówię
-NIE.- Niall podniósł się 
-Coś ty powiedział- stanąłem przed nim  
-Nie słyszałeś? Mam powtórzyć? Agnes I Harry to nasi przyjaciele a ty chcesz im zrobić takie coś Ty rób co chcesz ale mnie w to nie mieszaj. 
-Dobra! Droga wolna! Ale pamiętaj, że  jeszcze tego pożałujesz- syknąłem 
-Akurat się ciebie boje- odszczeknął i odszedł nie czekając na moją reakcję                                        

Odwróciłem się do reszty. Byli raczej zdziwieni jednak nic nie mówili. Żaden więcej mi się nie sprzeciwił. I dobrze bo chyba nie ręczył bym za siebie. Opowiedziałem im dokładnie plan. Co i jak mają robić i jakie stawiać kroki. Wszystko było gotowe. Jeszcze tylko trzeba wcielić plan w życie...

***Agnes' POV***  

           Impreza skończyła się dość późno. Razem z Harry'm, Niallem, Bellą i Jade  zostaliśmy by pomóc trochę to wszystko ogarnąć. Na szczęście szybko się uwinęliśmy i niedługo potem wracaliśmy do domu. Na jednym ze skrzyżowań pożegnaliśmy się z brunetką i blondynką gdyż ja miałam nocować u chłopaków. U siebie w pokoju Hazz dał mi jedną ze swoich koszulek jako piżamę. Poszłam do łazienki. Tam zmyłam resztki mojego makijażu, rozczesałam włosy i narzuciłam na siebie T-schirt chłopaka. Następnie wróciłam do pokoju gdzie Lokaty rozłożył się już na łóżku. Na widok jego umięśnionej, nagiej klatki piersiowej zrobiło mi się gorąco. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupkowato gdy zobaczył z jaką intensywnością się w niego wpatruję w jego tors. Przesunął się po czym ręką przytrzyma kołdrę dając mi znak bym się położyła koło niego. Powoli zajęłam to miejsce. Jego ramiona natychmiast owinęły się wokół mojej tali przysuwając mnie do swojego ciała.

-Dziękuję.     
-Za co? 
-Za ten dzień, za urodziny, imprezę. Za to, że jesteś.  
-Wszystko dla ciebie.
-Jesteś wspaniały dziękuję- musnęłam delikatnie jego usta

Po paru minutach zasnęłam wtulona w mojego chłopaka. Rano obudził mnie dźwięk SMS'a. Zaspana spojrzałam na ekran telefonu. Za 25 minut miałam być w studiu na próbie. Mówiłam już, że zapisałam się na treningi taneczne? Nie? Więc... jako dziecko bardzo lubiłam tańczyć można powiedzieć, że wręcz to kochałam. Teraz postanowiłam kontynuować i dalej rozwijać swoje zainteresowanie. Okazało się również , że na nie uczęszcza Jade. Bardzo ją polubiłam. Miła i zabawna dziewczyna.
Nie chcąc budzić Harry'ego próbowałam jak najdelikatniej wyswobodzić się z jego uścisku. Nie wyszło mi to jednak ponieważ po chwili patrzyła na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.

-Gdzie mi uciekasz- spytał zaspanym głosem 
-Muszę iść na trening.
-A jak cię nie puszczę? 
-Harry!! 
-No dobra ale daj mi buziaka. 
-Ale ty jesteś uparty- zaśmiałam się i musnęłam jego usta
-Mrr, słodko. Muszę kiedyś popatrzyć jak moja księżniczka tańczy. 

Zaśmiałam się i kręcąc głową poszłam do łazienki. Tam szybko się umyłam i nie mając za wielkiego wyboru wciągnęłam na siebie wczorajsze ciuchy. Gdy wyszłam, po pokoju chodził już ubrany Loczek.

-Wow tak wcześnie a mój Hazzuś już na nogach? 
-Ha ha. Bardzo śmieszne. Zawiozę cie. 
-Serio. Dzięki. Ale muszę jeszcze do domu po rzeczy i się  przebrać.
-OK to chodź.
-A  nie jesz śniadania? 
-Nie jestem głodny. 
-A jak mi później zarzucą, że cię głodzę...  
-To wtedy powiem, że to przez twoje zachcianki sam się głodzę.- zaśmiał się

Zrobiłam obrażoną minę i zeszłam na dół a następnie na taras. Zanim jednak zdążyłam postawić nogę na schodkach poczułam jak odrywają się od ziemi. Przerzucono mnie przez ramię.

-Harry!! Puść!!  
-Nie bo się obraziłaś.

Powiedział po czym posadził mnie delikatnie na siedzeniu pasażera. Po chwili ruszył w stronę mojego domu. Gdy pod moim domem pociągnęłam za klamkę ona nie ustąpiła. No nie wierzę, zamknął mnie od środka.

-Harry!!
-Najpierw powiedz, że się odbraziłaś. 
-Nie ma takiego słowa.  
-W moim słowniku jest. 
-Twojemu słownikowi przydały by się modyfikacje. 
-Ale...  
-No nie gniewam się.  
-OK ale jeszcze coś. 
-Harry spieszę się !! 
-Dobrze ale później to dokończę.

Gdy usłyszałam ciche kliknięcie otworzyłam drzwi. W domu szybko się przebrałam i wzięłam potrzebne mi rzeczy. Gdy wróciłam do Hazzy z piskiem opon ruszył z mojego podjazdu. Po paru minutach wbiegałam na salę.

-Spóźniona!!    
-Przepraszam ale... Jade!!  
-Co?- spytała niewinnie 
-Nie strasz mnie myślałam,że to choreograf.  
-Ups. Masz szczęście jeszcze nie przyszedł. on także się dzisiaj spóźnia.
-To dobrze. Harry jak chcesz zostać to usiądź tam- wskazałam na stojące z tyłu kanapy 
-Spoko. Cześć Jade. 
-Hej.- uśmiechnęła się

Rozmowa trwała by pewnie dłużej gdyby nie wchodzący na salę choreograf. Harry zgodnie z moją prośbą zajął miejsce na kanapach.                                                                                                   Próba przebiegała zgodnie z planem jednak w czasie przerwy Hazz powiedział, że musi załatwić coś ważnego. Pożegnałam się z nim i kilka minut później wróciłam do zajęć.

***2 hours later***
          Zmęczona ledwo szłam w stronę mojego domu. Miałam dziwne wrażenie, że za każdym zakrętem coś się czai. W pewnym momencie nawet mi się wydawało, że dostrzegłam jakiś ruch. To jednak moja wyobraźnia potęguje mój strach... prawda? Jednak gdy skręciłam w jedna z ciemniejszych uliczek ktoś niespodziewanie przyparł mnie do ściany. Zaczęłam krzyczeć ale nieznajomy zasłonił mi usta ręką.

-Radzę ci być cicho. Teraz nic ci nie zrobię, ale lepiej pilnuj się księżniczko.  
-K... kim jesteś?      

-Wkrótce się dowiesz choć wtedy to nie będzie ci już potrzebne.                                                  

Czy mi się wydaje czy właśnie jakiś obcy facet grozi mi śmiercią?


~.~


Cześć ludzie. Nawet nie będę wspominać o komentarzach bo nie mam  już siły na to. Ale  za to mam prośbę. Znacie może jakieś fajne piosenki które mogłabym zamieszczać do rozdziałów. Byłabym wdzięczna za każdą nawet najmniejszą pomoc. A jeśli blog wam się podoba może można by było pokazać go jakoś dalej. Bardzo mi na tym zależy. No i też dziękuję tym którzy odwiedzają go teraz.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 5

         ... Po jutrze wylatujemy do New York'u...

-Co, czemu?
-Dostałam awans. 
-Znowu. I nawet nie raczyłaś mnie spytać o zdanie. Nie, nigdzie nie jadę- krzyknęłam zdenerwowana  
-Kochanie bez dyskusji pakuj się.-"Kochanie" niby od kiedy tak do  mnie mówi
-Nie. Niedługo kończę 18 lat. A poza tym tutaj mam przyjaciół, znajomych... chłopaka- to ostatnie wymówiłam już prawie płacząc 
-W nowym miejscu znajdziesz sobie nowych. 
-Nawet jeśli to co. Po kilku tygodniach znowu karzesz mi się pakować i zostawić wszystko i wszystkich. Nienawidzę cię.- krzyknęłam i uciekłam do pokoju.

           Tam rozpłakałam się już na dobre. Wzięłam telefon i wykręciłam numer Harry'ego. Nie odbierał, czego się raczej spodziewałam ponieważ mówił, że wieczorem wychodzi. Nagrałam mu się tylko na pocztę i odłożyłam urządzenie na szafkę. Skuliłam się na tapczanie i z głową schowaną w kolanach cicho płakałam.

***Harry's POV***

           Głośna muzyka. Drażniąca woń alkoholu. Widok rozgrzanych prawie nagich ciał na parkiecie. Elementy towarzyszące nocnym wypadom do klubów. Jakąś godzinę temu razem z  kolegami przyszliśmy właśnie w to miejsce. W tej chwili siedzieliśmy na jednej z kanap i popijaliśmy drinki. Kilka razy podchodziły do nas dziewczyny w obcisłych sukienkach lub praktycznie w samym staniku i krótkich spodenkach. Nie powiem że mi się to nie podobało jednak były to tylko puste lale liczące na "atrakcyjną" noc. Chodź kiedyś nie sprawiałoby mi to problemu, teraz mam Agnes. Kocham ją i nie zamierzam robić czegoś czego później będę żałować.

-Ej, ja idę zapalić- powiedział Zayn
-Idę z tobą, muszę trochę powietrza.

          Wyszliśmy przed budynek po czym Mulat jednym ruchem odpalił papierosa. Wyciągnąłem telefon w celu sprawdzenia godziny. Na wyświetlaczu pojawiło mi się nieodebrane połączenie i jedna wiadomość. Zdenerwowałem się ponieważ były one od mojej dziewczyny. Mówi, że nie ma nic przeciwko ale jednak musi sprawdzić. Coś jednak mnie zaniepokoiło i postanowiłem odsłuchać wiadomość. Była krótka ale w ciągu tych kilku sekund wywnioskowałem, że nie jest za dobrze. Płakała i była zdenerwowana. W skrócie opowiedziałem Zaynowi o co chodzi i pojechałem do dziewczyny. Gdy byłem  pod jej domem bez pukania wszedłem do środka. Wszędzie było cicho i pusto więc pobiegłem do jej pokoju. Siedziała na łóżku cicho płacząc. Wzdrygnęła się gdy poczuła moją obecność. Jednak potem szybko wstała i podbiegła do mnie wtulając się w mój tors.

-Harry, w- wyjeżdżam do Ameryki.

***Zyna's POV***

           Zdziwiła mnie trochę reakcja Harry'ego. Sam jednak miałem dziewczynę więc rozumiałem, że się martwi.Po spaleniu, wróciłem do chłopaków. Na miejscu ich jednak nie było. Pewnie skończyły im się napoje. Nie myliłem się. Po chwili wrócili do stołu kładąc na nim kolorową ciecz.

-Gdzie zgubiłeś Hazze?  
-Dostał jakąś wiadomość od Agnes, że niby coś się dzieje, coś ważnego. No i pojechał.
-Ta laska mnie wkurza.- powiedział Louis- owinęła sobie Harry'ego wokół palca. Nim też manipuluje- ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie tak cicho lecz ja je usłyszałem.
-Nie przesadzasz trochę- bronił jej Niall
-Nie, nie dość że się nim bawi to jeszcze rozwala nasz paczkę.- ciągnął- musimy się jej pozbyć z naszego jak i Harry'ego życie. Trzeba go zmusić w jakiś sposób do zerwania. 
-Jak chcesz to niby zrobić?- spytałem
-Przekonacie się w swoim czasie.

***Agnes' POV***

-A- ale jak to- spytał oszołomiony
-Moja matka wpadła dzisiaj do domu i powiedziała, że niedługo wyjeżdżamy do Stanów bo dostała awans. 
-Przecież niedługo będziesz miała osiemnastkę.
-To do niej nie dociera. Harry chyba będziemy musieli...
-Nawet tego nie kończ- spojrzał na mnie surowo
-Harry...
-Nie- znów mi przerwał-  Nie pozwolę byś mnie zostawiła. Zamieszkasz tu albo ze mną.
-Nie zgodzi się poza tym chłopcy raczej nie byli by z tego zadowoleni.
-Ale ty byś mieszkała ze mną. Nie przeszkadzało by im to. Słuchaj kocham cię i nie pozwolę ci odejść.
-Dziękuję. Ja też cię kocham nawet nie wiesz jak bardzo.
-A może wiem.
-Nie nie wiesz.
-Nie drocz się ze mną- zaczął mnie łaskotać

             Uciekłam przed nim do salonu, głośno się śmiejąc. Wbiegając, potknęłam się o krawędź dywanu. W ostatniej chwili złapał mnie wbiegający za mną lokaty.

-Mam cię- znów zaczął mnie łaskotać
-Przestań! Harry!- śmiałam się
-Pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Nie zostawisz mnie nigdy.
-Obiecuję.
-I daj mi buziaka- wyszczerzył swoje białe ząbki
-Miał być jeden warunek!- krzyknęłam rozbawiona
-To nie warunek tylko rozkaz- zbliżył się do nie
-Tak jest panie Styles- pocałowałam go czule
-Brawo pani Styles- zarumieniłam się- no co jeszcze zobaczysz- podniósł mnie i razem wróciliśmy do mojego pokoju

          Siedzieliśmy  na łóżku zaciekle o czymś dyskutując. Dzięki Harry'emu zapominałam o moich problemach. Zawsze potrafi mnie pocieszyć i jest przy mnie gdy go potrzebuje.

-Agnes- wybił mnie z zamyślenia- o czym tak myślisz?
-O niczym- uśmiechnęłam się delikatnie
-Kłamiesz- przybliżył się- powiedz, chyba że mi nie ufasz
-Ufam... myślałam o tobie.
-O mnie?
-Tak. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Mogę ci wszystko powiedzieć i wiem, że mi pomożesz- uśmiechnął się na moje słowa- Obiecaj mi  coś
-Cokolwiek.
-Ty też mnie nie zostawisz
-Oczywiście, że nie- delikatnie ujął mój podbródek całując w czoło- mam pomysł- spojrzałam na niego pytająco

          Wstał i wziął z kąta moją  ukochaną gitarę.

-Zagrasz mi  coś
-Harry...
-Proszę- zrobił oczy szczeniaczka
-Och no dobrze- niechętnie wzięłam gitarę i zaczęłam grać

On the first page of our story, the future seems so bright.
And this thing turned out so evil, I don't know why I'm still surprised.
Even angels have their wicked schemes and you take death to new extremes.
But you'll always be my hero, even though you lost your mind.

Just gonna stand there and watch me burn,
But that's alright because I like the way it hurts.
Just gonna stand there and hear me cry,
But that's alright because I love the way you lie, I love the way you lie.
I love the way you lie (...)

          Przez cały czas mi się przyglądał co mnie trochę peszyło.

-Wow. Świetnie śpiewasz.- powiedział gdy skończyłam
-Dziękuję- powiedziałam cicho- a ty mi coś zaśpiewasz.
-Nie ja nie umiem.
-Oj no proszę ja śpiewałam.
-Nie- zrobiło mi się smutno

          Wstałam i powoli zeszłam na dół. Usiadłam na dywanie i znów pogrążyłam się w myślach. Przeszkodziły mi w tym dźwięki gitary. Spojrzałam w stronę drzwi. Po chwili wyłonił się z nich Harry z gitarą w ręku. Usiadł naprzeciw mnie i patrząc mi w oczy zaczął śpiewać. (wyobraźcie sobie że całość śpiewa Harry)

Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

          Gdy skończył w oczach miałam pełno łez które po chwili spływały po moich policzkach. Przytuliłam się do niego.

-Przepraszam cię. Nie chcę by przeze mnie było ci smutno- w odpowiedzi tylko go pocałowałam

           Nasz niewinny pocałunek przeradzał się w coraz bardziej  namiętny. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Tę magiczną chwilę przerwała wchodząca do domu mama.

-Hej dzieci co robicie.- od kiedy ona taka miła
-Mamo to jest mój chłopak, Harry.
-Witam miło mi panią poznać.
-Mi również. Agnes spakowałaś się.- spojrzała na mnie
-Właśnie w tej sprawie... możemy porozmawiać- powiedziałam z nadzieją
-Hmm... dobrze ale tylko chwilę

          Usiedliśmy na kanapie. Niechętnie zaczęłam tą trudną rozmowę.

-Mamo...- Harry złapał mnie za rękę, co dodało mi trochę otuchy- nie chcę wyjeżdżać. Chcę zostać tutaj w Londynie. Nie zostawię Harry'ego. I zawsze mogę wynająć mieszkanie.
-Chyba już mówiłam, jedziesz ze mną.
-Proszę pani, proszę pozwolić Agnes zostać. Nie chcę się z nią rozstawać. Bardzo mi na  niej zależy.- patrzał mi w oczy- jest dla mnie wszystkim i nie chcę jej stracić.- byłam naprawdę wzruszona jego słowami
-Cóż... chyba jednak mogę cię tu zostawić. Dobrze zostaniesz tutaj a dom przepiszę na ciebie gdy ukończysz 18 lat.- to był chyba pierwszy taki gest z jej strony

             Ta zawsze obojętna na mnie kobieta właśnie okazała mi zrozumienie i gdzieś głęboko schowaną miłość.

-Dziękuję- gdy tylko wyszła rzuciłam się na szczęśliwego lokatego

            Podniósł mnie lekko i tuląc do siebie okręcił w koło.

-Dziękuję Harry. Bez ciebie by się nie udało...


~.~


Jest następny rozdział. Mam  nadzieję, że się podoba. Jeśli się podoba, skomentuj.


niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 4


         To już tydzień. Tydzień odkąd wybaczyłam Harry'emu i nie żałuję. Mój chłopak... chłopak jak to ładnie brzmi... starał się jak może by pokazać, że mu bardzo na mnie zależy. Był tylko jeden problem. Koledzy z elity Harry'ego, oczywiście prócz Nialla, nie akceptowali naszego związku. Jednak tylko Louis ewidentnie pokazywał co o mnie sądzi. Gdy tylko przychodziłam do Harry'ego, rzucał mi tylko nienawistne spojrzenie i wychodził z pokoju by wrócić dopiero po moim wyjściu. Bolało mnie to jednak wolałam zachować swoje obawy dla siebie. 

***Harry's POV*** 

           Weekend. Dzisiaj nie musząc wstawać tak wcześnie, na dół zszedłem dopiero po 13:00. Na kanapie w salonie siedział Louis a koło niego Zayn. Usiadłem na fotelu obok z wcześniej zabranym sokiem. Siedzieliśmy tak w ciszy którą przerwał Tommo.

-Jak długo zamierzasz to jeszcze ciągnąć- spojrzał na mnie

          Był zły, widać to było po jego oczach i zachowaniu.

-Pewnie skończę jak wypiję- wskazałem na pomarańczową ciecz w swoim kubku
-Wiesz, że nie o tym mówię.
-Wiem ale nie zamierzam znów ciągnąć tego tematu.- wyszedłem z salonu nie słuchając co ma mi do powiedzenia.

          Zabrałem z pokoju bluzę i słuchawki po czym wyszedłem trzaskając drzwiami. Z muzyką w uszach ruszyłem w  stronę parku. Chwila spokoju... tak rzadko spotykana w moim życiu. Spacerując po brukowanych uliczkach Londynu rozmyślałem o Agnes, chłopakach. Zależy mi na niej i nie chcę by poczuła się odrzucona ale chciałbym spędzać więcej czasu z kolegami. Mam nadzieję, że to zrozumie. Na razie jednak nie chcę się tym zamartwiać. Chciałbym urządzić Agnes najlepsze 18 urodziny w historii. Gdy w głowię powoli układałem plan, przypadkowo wpadłem na jakąś drobną blondynkę.

-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Nic się nie stało, ja też nie uważałam. 
-Jestem Harry. 
-Jade- uśmiechnęła się 
-Dokąd tak pędzisz?
-A tak wyszłam na spacer. 
-Ja też, to może razem pospacerujemy jeśli nie masz nic przeciwko. 
-OK.

            Chodziliśmy i rozmawialiśmy tak już ponad godzinę. Jade jest bardzo fajną dziewczyną. Dowiedziałem się o niej wiele ciekawych rzeczy. Interesuje się tańcem i jeździectwem. Mieszka w Londynie razem ze swoim chłopakiem Luke'em. Miła dziewczyna jednak daleko jej do mojej Agnes. Porozmawialiśmy jeszcze przez parę minut jednak musiałem się już pożegnać. Moja towarzyszka również była umówiona. Wymieniliśmy się jeszcze numerami zanim każdy poszedł w swoją stronę. Znów chodząc samotnie postanowiłem odwiedzić Agnes i przy okazji porozmawiać z nią na temat moich wcześniejszych rozmyślań. Ruszyłem w stronę jej domu do którego dotarłem po 15 minutach. Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi uśmiechnięta  nastolatka.

-Hej piękna.
-Cześć co ty tu robisz?- pocałowała mnie w policzek 
-To już nie mogę odwiedzić swojej dziewczyny?  
-Hehe, wchodź.

          Jak  zwykle siedziała sama. Nie zdziwiło mnie to ponieważ z tego co mi mówiła można było wywnioskować, że jej matka rzadko bywała w domu. 

-Wiesz przyszedłem też ponieważ chciałem z tobą porozmawiać- powiedziałem gdy tylko rozsiedliśmy się w salonie  
-Wiesz ja też chciałam z tobą porozmawiać ale mów pierwszy- kiwnąłem głową 
-OK, no więc po pierwsze brzmisz jakbyś chciała ze mną zerwać... ale nie chcesz co nie?- zaniepokoiłem się   
-Głuptasie pewnie że nie ale mów o co chodzi.
-Bo chodzi o to, że ostatnio za mało czasu spędzam z chłopakami...- jej uśmiech trochę zmalał gdy wypowiadałem te słowa- oczywiście nadal chcę być z tobą ale ostatnio odsunąłem się od nich i dużo czasu spędzam z tobą
-Hmm... nie wiedziałam, że spędzanie ze mną czasu to taka udręka- powiedziała lekko marszcząc brwi
-Nie Agnes, nie o to chodzi. Lubię spędzać z tobą czas ale czasem chciałbym wyjść z przyjaciółmi do jakiegoś klubu- mówiłem trochę poirytowany
-I zaliczać kolejne laski- szepnęła myśląc, że nie słyszę

          Na jej nieszczęście usłyszałem. Wtedy byłem wściekły i chyba nie panowałem nad sobą. Nieświadomie chwyciłem jej nadgarstek. Wydała z siebie jęk bólu.

-Co powiedziałaś!?
-N...nic. Przepraszam, nie chciałam- nadal mierzyłem ją wściekłym spojrzeniem
-Nigdy więcej nie waż się tak do mnie mówić


***Agnes' POV***

          Bałam się. Po prostu się bałam osoby na której mi tak zależało. Harry siedział przede mną mocno ściskając mój nadgarstek. Jego zwykle wesołe, zielone oczy przybrały ciemny kolor. Szczęka była zaciśnięta a brwi nisko ściągnięte gdy uważnie skanował moją twarz wściekłym wzrokiem. Nie chciałam go doprowadzać do takiego stanu. To było niechcący. Słowa wypłynęły ze mnie zanim zdążyłam je powstrzymać, przemyśleć. Po policzkach popłynęła słona ciecz gdy jeszcze zacieśnił uścisk na moim nadgarstku.

-Proszę...- szepnęłam niema błagalnie

          Rysy jego twarzy momentalnie złagodniały a z oczu zniknęła ta ciemność. Puścił mnie, a ja odruchowo się odsunęłam. Wpatrywał się we mnie z obawą i zmartwieniem wypisanym na twarzy.

-Agnes- wyciągnął w moją stronę dłoń

          Przestraszyłam się i odsunęłam jeszcze kawałek. Wolną ręką masowałam delikatnie obolały nadgarstek. W jego oczach widoczny był ból.

-Przepraszam- powiedział cicho- proszę nie bój się mnie- szepnął błagalnie

          Nie mogłam tak go traktować. Gdy on cierpiał ja też. Widząc jego ból moje serce krwawiło. Jednak strach był potężniejszy. Wzdrygnęłam się gdy dotknął obolałej ręki. Chciałam ją cofnąć ale mi nie pozwolił. Przypatrywał się powoli tworzącym się siniakom.

-Przepraszam- niepewnie się przybliżył i delikatnie przytulił 

           Wtuliłam się mocniej w jego tors. Delikatnie musnął mój policzek nadal obawiając się mojej reakcji. Ja jednak nie chciałam nic robić. Mimo wszystko potrzebowałam teraz jego bliskości.

***Harry's POV***

          Co się właściwie stało? Znów doprowadziłem, że z jej pięknych tęczówek wypłynęły łzy? Nie chciałem by przeze mnie płakała, by się mnie bała. Ona ma przy mnie czuć się bezpieczna. Nie zasługuję na nią. Jest dla mnie za dobra. Tyle mi już wybaczyła. Za dużo. Kiedyś przekroczę tę granicę. Stracę ją choć tego nie chcę. Kocham ją. Gdy stracę ją stracę wszystko.
Nie zauważyłem nawet kiedy podczas moich rozmyślań wtulona we nie czerwonowłosa zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju.  Położyłem się koło niej na łóżku i przymknąłem oczy. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem wtulony w jej drobne ciało.

***Agnes' POV***

          Obudziłam się wtulona w tors Hazzy. W jednej chili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech a w drugiej zniknął przytłoczony wydarzeniami z poprzedniego dnia. Małe siniaki na nadgarstku będą mi przez jakiś czas przypominały o tym chwilowym wybuchu bruneta. Szybko jednak wypędziłam te myśli z głowy i wyswobodziwszy się z uścisku loczka udałam się do kuchni. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na piekarniku. 9:00.  Zaparzyłam wodę na herbatę by po chwili rozkoszować się gorącym napojem. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Postawiłam na łatwe ale smaczne tosty.  Gdy ostatnia grzanka wylądowała na talerzu w progu drzwi pojawił się zaspany chłopak.

-Dzień dobry- powiedział niepewnie
-Dobry- odpowiedziałam posyłając mu delikatny uśmiech 
-Wszystko w porządku?- podszedł do mnie
-Tak, nic mi nie jest- musnęłam jego usta
-Przepraszam cię za...
-Daj spokój, nie rozmawiajmy już o tym
-Jak sobie życzysz. 
-Dziękuję.
-Ale nie chcę byś się mnie bała.
-Harry- chciałam coś powiedzieć ale widać, że ta sytuacja jest dla niego dość trudna i dla mnie też- nie boję się ciebie
-Ja wiem, że tak. Choć nie musisz. Przy mnie jesteś bezpieczna.- przytuliłam się do niego
-Wiem, dziękuję. A teraz, jesteś głodny
-Bardzo- uśmiechnął się i  zabrał mi z rąk dopiero co wziętą, grzankę
-Ej, to nie fair- zabrałam mu resztę sprzed nosa i uciekłam do salonu

          Zaraz za mną znalazł się naburmuszony zielonooki.

-Oj no nie złość się- przytuliłam go- miśku przepraszam, odezwij się- nadal tkwiąc przy swoim, milczał

          Posłałam mu smutne spojrzenie i poszłam do siebie. Stanęłam przed oknem i z zaciekawieniem obserwowałam ruch na zewnątrz. W pewnym momencie usłyszałam kroki  i otwieranie drzwi. 

-Skarbie, no nie gniewaj się- stanął przede mną łapiąc delikatnie moje dłonie

          Wyrwałam je i chciałam coś powiedzieć ale zamknął m usta łącząc je ze swoimi. Nie wiele myśląc odwzajemniłam to. Tkwiliśmy tak póki nie zabrakło nam oddechu.

-Nie myśl, że zawsze będziesz tak przepraszał.
-Jeszcze zobaczymy- uderzyłam go w ramię na co się tylko zaśmiał

Zeszliśmy na dół.

-Chyba muszę już wracać. Chłopaki pewnie się denerwują.
-Dobrze, to widzimy się później?  
--Emm... no wiesz... chciałem wyjść dziś z chłopakami- zmieszał się i spuścił wzrok
-Dobrze- chwyciłam jego podbródek tak by na mnie spojrzał- nie mam nic przeciwko temu, ufam ci
-Jesteś kochana, dzięki- pocałował mnie w policzek
-Noo... przecież nie  musimy spędzać ze sobą tyle czasu- powiedziałam z udawanym smutkiem
-Dla mnie każda chwila spędzona z tobą jest najwspanialszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić- zaśmiałam się po czym złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku
-Mów tak dalej a nigdzie cię nie puszczę
-Heh, do zobaczenia beautiful
-Pa pa- gdy brunet wyszedł ja skierowałam się do salonu

           Postanowiłam zadzwonić do Belli. Ostatnio troszkę się pokłóciłyśmy. Była zła o mój związek z Harry'm. Ostatecznie jednak to zaakceptowała po bliższym poznaniu. Całkiem dobrze się dogadują. Wyciągnęłam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę przy imieniu przyjaciółki. Odebrała po kilku sygnałach

***Conversation***

-Hallo.
-Hej Bella. 
-Agnes? Hej dawno się nie odzywałaś.
-Właśnie dlatego dzwonie. Co powiesz na wspólne zakupy?   
-Z chęcią. Kiedy i gdzie. 
-Za 20 minut pod centrum. 
-OK, do zobaczenia.

***End***

          Cieszyłam się, że się zgodziła, dawno nie rozmawiałyśmy. Wybrałam jakieś ładne i wygodne ubrania i po chwili wyszykowana, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę centrum.
Po 15 minutach byłam na miejscy gdzie czekała już na mnie Bella. Przytuliłam ją na przywitanie i poszłyśmy. W końcu po trzech godzinach podboju sklepów rzuciłam się zmęczona na kanapę. Byłam zmęczona więc gdy tylko przymknęłam oczy, zasnęłam. Obudziły mnie zasłyszane dziwne dźwięki i trzaski. Rozejrzałam się po pokoju gdzie rozłożone były różnej wielkości walizki. Zerwałam się i zaczęłam szukać osoby za to odpowiedzialnej. W jednym z pokojów ujrzałam moją mamę.

-Co ty robisz- spytałam
-Pakuję, tobie też radzę zacząć. Po jutrze wylatujemy  do New York'u.




~.~



Czytasz= Komentujesz= Motywujesz

Cześć!! Dziś rozdział jest trochę długi ale jakoś tak się rozpisałam. Mam nadzieję,że się podoba.

sobota, 1 lutego 2014

Imagin wszyscy

Koniecznie włącz to ---> muzyka


One Direction
Piątka wcześniej nie znających się chłopaków. Piątka którą złączyli w jeden zespół. Dali szansę.


One Direction
Piątka która ma wiele fanów i fanek na całym świecie. Directioners. BoyDirectioners.


One Direction
Piątka o wspaniałych głosach, charakterach i wielkich marzeniach.


One Direction
Piątka którą wspierasz pomimo faktu, że ich nie znasz. Jesteś z nimi w złych i dobrych  momentach


One Direction
Piątka która choćby nieświadomie pomogła wielu ludziom. Dają im siłę, wsparcie.


One Direction
Piątka która tworzy jedność. Tworzy jeden zespół. Jeden głos. Jedną siłę, która działa na każdego.


One Direction
Piątka która nie myśli tylko o sobie. Pomimo tak wielkiej sławy nadal są sobą. 


Niall Horan, Harry Styles, Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlinson
Piątka która tworzy One Direction. Wspaniała piątka która zawsze jest ze swoimi fanami, ze sobą z tymi którzy potrzebują. Przyjaciele jak bracia. 


One Direction, Directioners
Jedna wielka rodzina. Jedna siła. Jeden świat. Jedno marzenie. Jeden kierunek.


"A co jeśli to się skończy?"
Jedno jest pewne. One Direction nigdy nie przestanie istnieć. Nawet jeśli chłopcy zakończą swoją karierę One Direction na zawsze pozostanie w ich jak i naszych sercach. Już zawsze będziemy jedną rodziną. Kiedyś  ich muzyka przypominać będzie jak wiele osiągnęli jacy byli. Nadal będzie inspirowała i dawała siłę.

One Direction

One Family

One Heart





Rozdział 3

          Hmm... to tak dzisiaj na początek dodaję rozdział z dwóch okazji pierwszą jest wczorajsza premiera teledysku do Midnight Memories, a druga to urodziny naszego Loczka. Wyobrażacie to sobie dzisiaj ostatni nastolatek z One Direction zostaje mężczyzną. Przynajmniej wiekowo XD. Czy każdy ma na nadgarstku "Hazza"? A teledysk jak wam się podobał bo mi bardzo, bijemy rekord.  A teraz zapraszam na rozdział:

muzyka

          Przez cały tydzień razem z Harry'm  pracowaliśmy nad projektem. Dziś, jak zwykle po szkole, szłam w stronę domu bruneta. Zapukałam do drzwi i jak co dzień otworzył mi uroczy blondyn. W ciągu tych kilku dni bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Mimo naszej krótkiej znajomości wiem, że mogę mu zaufać. Z uśmiechem wpuścił mnie do środka. Przytuliłam go na przywitanie po czym poszłam na górę. Zapukałam delikatnie do pokoju Harry'ego. Gdy nie uzyskałam odpowiedzi delikatnie uchyliłam drzwi. Na łóżku leżał lokaty ze słuchawkami w uszach. Podeszłam i usiadłam koło niego. Gdy mnie zobaczył sam również usiadł.

-Hej- powiedział

          Miał zły wyraz twarzy. Coś wyraźnie go denerwowało. 

-Coś się stało?
-Nie, nie ważne. 
-Dobrze, ale jakby co to możesz... 
-Przecież mówię, że nic mi nie jest, zajmij się swoimi sprawami!- krzyknął tym samym przerywając mi 

          Przestraszyłam się ale jednocześnie zasmuciłam. Zrobiło mi się przykro i głupio. Spuściłam wzrok.

-Przepraszam- wyszeptałam

          Podniósł mój wzrok na siebie. Już nie było widać po nich złości, raczej smutek lub zmartwienie.

-To ja przepraszam. Miałem zły dzień i odbiło się na tobie. Nie chciałem na ciebie krzyczeć.
-Nic się nie stało- uśmiechnęłam się delikatnie

          Nadal lekko zmartwiony, niepewnie się odsunął.

-Mam pomysł. Referat mamy już w sumie skończony więc może zróbmy sobie dziś wolne i obejrzyjmy jakiś film?
-Z chęcią.

          Odłożyliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy na dół. Usiedliśmy w salonie a Harry włączył film. Okazał się to być horror. Nie wiem dokładnie co to było ponieważ co chwila chowałam się w ramię zielonookiego. W pewnym momencie gdy znów miałam głowę schowaną, podniósł mój wzrok na siebie. Patrzyłam prosto w te cudowne a zarazem hipnotyzujące tęczówki. Zapatrzona w te dwie głębie nie zauważyłam jak zaczął się przyblirzać. Poczułam tylko jak lekko muska moje usta. W tamtej chwili nic się nie liczyło tylko on... on i ja. Odwzajemniłam pocałunek. Tę chwilę przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Przestraszona odsunęłam się od chłopaka. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, który po chwili został skierowany na wchodzącego do salonu Zayna. Był on jedynym chłopakiem z tej paczki, z którym nie rozmawiałam. Samo jego imię znałam tylko dlatego, że niedawno wszystkich mi przedstawiono. Jego wzrok również skoncentrował się na naszej dwójce.

-Może ja już pójdę.- powiedziałam

          Szybko zebrałam swoje rzeczy z góry i wyszłam. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Jak ja mogłam go pocałować? Co jeśli to co mówiła Bella okaże się prawdą? Jednak on nie wydaje się taki. Może to tylko pozory, kłamstwa, plotki. Wszystko okaże się jutro.

"Chyba się w nim zakochałam"

***Harry's POV***

          Wciąż zdziwiony reakcją Agnes ominąłem Zayna i poszedłem na górę. Usiadłem na krawędzi łóżka i myślałem o tym co się stało. Wygrałem zakład jednak przy tym zranię tą dziewczynę. Podczas pocałunku poczułem się tak inaczej, jak jeszcze nigdy. Ciągle o niej myślę. Nie raz złapałem się na tym jak obserwując jej każdy ruch na lekcji, przerwie zapominam o wszystkim dookoła. Co raz częściej zatracam się w jej tęczówkach. Czy  to możliwe abym... tak. Wielki Harry Styles zakochał się w swojej ofierze.

***Morning***

          Obudziłem się dziś w raczej  dobrym humorze. Nie zepsuła mi go nawet myśli o dzisiejszej szkole. Mogłem tam zobaczyć Agnes. To dzisiaj... dzisiaj chcę jej powiedzieć o tym co czuję.

Po paru minutach już ubrany wychodziłem z domu. Była ładna pogoda więc postanowiłem się przejść. Właśnie przekraczałem próg szkoły gdy rozbrzmiał dzwonek. Nie spiesząc się ruszyłem pod klasę. Na lekcji nauczyciel ciągle gadał o... a nawet nie wiem. Nie specjalnie mnie to interesowało więc postanowiłem napisać do Agnes. 

do Agnes: Hejka, jak tam mija pierwsza lekcja? Moglibyśmy spotkać się dziś po lekcjach? Muszę ci coś powiedzieć xx

od Agnes: Mam dzisiaj na 9 :) Jasne, coś się stało xx

do Agnes: Super. Spokojnie dowiesz się wszystkiego xx

od Agnes: OK. Do zobaczenia ;)

          Schowałem telefon do kieszeni i już nie mogłem się doczekać końca lekcji. W końcu po siedmiu męczących godzinach zadzwonił dzwonek oznajmiając koniec smętnych wywodów nauczycieli jak i początek weekendu. Niedługo mam spotkanie z Agnes. Poszedłem jeszcze do szafki by zostawić niepotrzebne książki. Tam jednak spotkałem chłopaków.

-Siema stary,co tam?

          Louis opierał się o ścianę koło Zayna a obok mnie znaleźli się Liam i Niall.

-Siemka chłopaki, jest OK.
-Nieźle. Słyszałem, że znów ci się udało, wygrałeś zakład. Kolejna naiwna wpadła. Z tego co wiem z tą był trudniej. Złamała się w ostatnim dniu, w ostatniej chwili.
-Właśnie... co do tego zakładu...

          Nie skończyłem ponieważ przerwał mi trzask upadających książek. Odwróciłem się przestraszony i zobaczyłem tam Agnes... ofiarę mojego zakładu. Wpatrywała się we mnie ze łzami cieknącymi po policzkach. Szybki jednak z tond uciekła. Zaniemówiłem, nie mogłem się ruszyć. Po chwili jednak się opamiętałem i pobiegłem za dziewczyną.

***Agnes' POV***

          Jak ja mogłam być aż tak głupia? Jak mogłam mu zaufać?

Uciekłam z tam tond jak najszybciej się dało. Nie ważne gdzie byle jak najdalej od tego kłamcy. Jednak on był szybszy. Dogonił mnie i uniemożliwił mi dalszą ucieczkę przytrzymują c mnie za nadgarstek.

-Agnes, proszę posłuchaj mnie. 
-Nie!! Jak ty mogłeś. Zaufałam ci, a ty przez cały czas się mną zabawiałeś, moimi uczuciami. Bella miała rację co do ciebie. 
-Co mówiła? 
-To co wszyscy, że jesteś zwykłym flirciarzem wykorzystującym dziewczyny dla własnej przyjemności. Myślałam, że przesadzają, że osądzają cię po pozorach. Dałam ci szansę jednak ty okazałeś się dokładnie taki jak cię przedstawiają. Proszę cię daj mi spokój, bo nie chcę cię już więcej widzieć.

          Wyrwałam się z jego uścisku i cała zapłakana odeszłam. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Cały weekend przesiedziałam u siebie w pokoju wypłakując litry łez. Nie chciałam nikogo widzieć.Codziennie dostawałam SMS od Harry'ego ale bez czytania je usuwałam. Gdy zaczęło mnie to już denerwować po prostu  wyłączyłam telefon. Nie dawno był tu też Niall, próbując mnie przekonać bym dała Harry'emu szansę by się chociaż wytłumaczył. Że to wszystko jest nie tak jak myślę. W końcu się złamałam.

do Harry: Przyjdź do parku za 15 minut

od Harry: Będę xx

          Mus to mus. Wstałam z łóżka i przebrałam się. Do parku miałam 10 minut drogi więc postanowiłam już wyjść. Na miejscu zastałam chłopaka siedzącego za spuszczoną głową, na ławce. Powoli podeszłam do niego.

-Cześć- powiedziałam cicho

         Podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko. Chciał mnie przytulić lecz delikatnie go odepchnęłam. Jego uśmiech zbladł.

-Daj mi to wytłumaczyć. 
-Po to tu przyszłam.

Usiedliśmy na ławce. Chwilę się wahał ale w końcu zaczął.

-Przede wszystkim to przepraszam.- powiedział cicho, a w jego głosie słyszalny był ból, niepokój- To prawda... że się założyłem i na początku kierowałem się tylko tym jednak z dnia na dzień... 
-Co?- zachęcałam go by mówił dalej
-Pamiętasz jak tamtego dnia napisałem, że muszę ci coś powiedzieć- kiwnęłam głową- chodziło o to,że ja...zakochałem się w tobie- powiedział już spokojniej- Nigdy nie chciałem cię ranić. Wtedy gdy cię pocałowałem całkowicie zapomniałem o tym cholernym zakładzie. Zrozumiem jednak jeśli po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie znać- spuścił wzrok

          Nie wiedziałam co mam powiedzieć. On mnie kocha? W tamtej chwili podjęłam już decyzję. Nie więc czy dobrze robię, ale każdy zasługuje na drugą szansę.

-Harry spójrz na mnie.- powiedziałam

          Natychmiast wykonał moją prośbę i spojrzał mi w oczy. Znów te jego zielone tęczówki wpatrywały się we mnie. Ponownie w nich zatonęłam.

-Harry ja... wybaczam ci, ale... proszę nie okłamuj mi więcej.

          Wyszczerzył się i mocno przytulił.

-Obiecuję.

          Odsunął się kawałek jednak wciąż patrząc mi głęboko w oczy. Pokiwałam lekko głową i po chwili poczułam jak moje i Stylesa usta łączą się w jedno. Po chwili nasz delikatny pocałunek zaczął się pogłębiać i tkwiliśmy tak póki nie zabrakło nam powietrza. Obdarował mnie promiennym uśmiechem, który z chęcią odwzajemniłam. Jeszcze raz musnęłam jego usta, a po chwili oboje trzymając się za ręce spacerowaliśmy po skąpanym w słonecznym blasku, parku.