Minął dopiero tydzień. Siedem dni, podczas których tak wiele się zmieniło. Wprowadziłam się do chłopaków ponieważ Harry nie chciał zostawiać mnie samej. Na początku próbowałam się tego wyprzeć jednak biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia mógł mieć trochę racji. Sprawa przez którą Harry napawał mnie strachem chwilowo dawała mi poczucie bezpieczeństwa.
Louis całkowicie urwał kontakt z nami, wyprowadzając się z ich wspólnego mieszkania. Miałam przez to wyrzuty sumienia. Przyjaźń od dzieciństwa została zrujnowana przeze mnie. Miałam wrażenie, że sama moja obecność sprawiała tylko problemy. Chłopaki za wszelką cenę próbowali mi to wybić jednak wiedziałam, że wysuwane przez nich argumenty nie tylko mnie nie przekonywały. Z dnia na dzień przybywało spraw napawających mnie niepokojem. W ostatnim czasie niejednokrotnie przyłapałam Harry'ego i Nialla na szeptaniu do siebie w tajemnicy przed innymi. Za każdym razem gdy zauważyli mnie w pobliżu kierowali rozmowę na inny temat lub całkiem ją zawieszali. Raniło mnie to, że mój chłopak jak i najlepszy przyjaciel mieli przede mną jakieś sekrety. Do tajemniczości bruneta zdążyłam się już przyzwyczaić jednak blondyn zawsze mi o wszystkim mówił. Nie udało mi się wyciągnąć żadnych wiadomości na temat mojego prześladowcy gdybym jednak wiedziała co kryje się za poznaniem prawdy nigdy nie próbowałabym jej odkryć.
***
Kto by pomyślał, że bezczynne leżenie non stop w domu może być tak nudne... no tak.. JA. Tylko, że szanowny pan Styles nie pozwala mi nigdzie samej wychodzić. Ponieważ bez przerwy jest zajęty jestem skazana na nudę. Nie miałam nawet z kim porozmawiać gdyż Zara, Zayn i Liam gdzieś wybyli, a Harry z Niallem znów zamknęli się w pokoju. Ponieważ i tak nie miałam co robić postanowiłam sprawdzić co zajmuje im tyle czasu. Po cichu weszłam na górę a następnie powoli uchyliłam drzwi. Siedzieli tyłem do mnie i przyciszonymi głosami o czymś rozmawiali. W koło było bardzo cicho więc bez trudu usłyszała m ich szepty. Wtedy zrozumiałam dlaczego nic mi nie mówili. Podsłuchanie ich to był chyba mój największy błąd. To co zostało powiedziane było jak cios prosto w serce. Sprawił, że byłam w całkowitej rozsypce. Wtedy miliony myśli zawracało mi głowę, a każda zmieniała się w dziesiątki łez spływających po policzkach. Chciałam się wycofań nie zwracając na siebie uwagi. Moje zamiary popsuły jednak głośno skrzypiące drzwi. Jak na komendę głowy chłopców odwróciły się w moją stronę. Widząc mnie w takim stanie domyślili się, że wszystko usłyszałam. Zanim jednak którekolwiek z nich zareagowało ja już zbiegałam na dół. Uciekłam na dwór. Od furtki odbiegłam może z 15 metrów gdy poczułam mocny uścisk na nadgarstkach. Gwałtownym ruchem napastnik przyszpilił moje ciało do swojego całkowicie mnie unieruchamiając. Resztę zdarzeń pamiętam jak przez mgłę. Duża dłoń przykładająca coś do mojej twarzy, jakąś szmatkę. Usłyszałam jeszcze krzyk Harry'ego zanim pochłonęła mnie ciemność.
Nie wiem ile byłam nieprzytomna ale gdy się obudziłam pierwsze co poczułam to rozrywający ból głowy i klatki piersiowej. Zaczęłam się rozglądać gdy trochę ustał. Niestety w pomieszczeniu było ciemno. Gdy moje oczy przywykły do panującego mroku zdołałam dowidzieć niewyraźne zarysy niewielu mebli. Powoli się podniosłam. Siedziałam na jakiejś starej kanapie. Była cała poobcierana i gdzieniegdzie wychodziła gąbka lub wystawały małe sprężynki. Bałam się. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję ani kto lub co kryje się za drzwiami. Gdybym posłuchała Harry'ego i siedziała w domu... chociaż jeśli to miało się wydarzyć i tak prędzej czy później by to się stało. Żałuję jednak, że nie później. Gdy byłabym z Harry'm a nie sama.Teraz siedziałam nie wiadomo gdzie przerażona tym co może się za chwilę wydarzyć. W jednym momencie moje myśli były tylko domysłami, obawami, które w drugim miały się spełnić.
Do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Wraz z jego przybyciem do środka wpadło kilka promieni światła. Bez trudu rozpoznałam jego twarz chociaż jestem pewna, że po ciemku również bym się domyśliła. Miał na sobie podarte i poprzecierane ubrania i czuć było od niego mocno drażniącą woń alkoholu i papierosów.
-Widzę, że nasz królewna się już obudziła- powiedział z drwiną
Odsunęłam się w kąt kanapy byle jak najdalej od niego. Wiedziałam, że bez problemu może do mnie sięgnąć jednak do tego czasu starałam się utrzymać jak największą odległość między nami.
-Cz.. czego ty ode mnie chcesz?- nie mogłam powstrzymać drżenia w głosie
-Zemsty...
Krótko, jasno i na temat. Chwila.. wcale nie jasno. Nic z tego nie rozumiałam. Zbliżył się do mnie i ręką pogładził mój policzek. Drgnęłam gdy to się stało i odtrąciłam jego dłoń.
-Zły ruch maleńka- powiedział wściekły i chwilę potem mocno uderzył w twarz
Pisnęłam pod wpływem bólu. Jednym szarpnięciem postawił mnie przed sobą.
-Bądź grzeczna i rób co karzę, a zaboli mniej- kiwnęłam głową- grzeczna dziewczynka- szeptał mi do ucha wywołując nieprzyjemne dreszcze- trzęsiesz się. Czy to strach czy aż tak jesteś podniecona?- zaśmiał się triumfująco
Na samą tę myśl robi mi się niedobrze.
-Tylko to sobie wyobraź.- szeptał jeżdżąc ręką po moim ciele- Moje usta na twoich, na szyi.. piersiach- przejechał dłonią po wymienionych częściach ciała
-P.. przestań..
-Nie chyba jednak wolę wyobrazić sobie ciebie wijącą się pod moim dotykiem gdy cię przelecę...- tego było za wiele
Całą swoją siłą odepchnęłam go od siebie. Sądząc po jego minie nie spodobało mu się to jednak nie był to mój największy problem.
-Jaki ojciec robi takie coś własnej córce- krzyknęłam w przypływie emocji
Na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
-Proszę, proszę czyli już wiesz. Szkoda liczyłem, że sam przekażę ci tę wspaniałą wiadomość jeśli jednak nie to... może taki, który wcale nie chciał mieć tej córki. przez twoje narodziny musiałem przerwać związek gdyż twoja matka nie zgadzała się na aborcję.
-Czyli to moja wina, że pieprzyłeś moją matkę tak!?- o jedno zdanie za daleko
Zanim się zorientowałam podszedł do mnie i mocno uderzył w twarz. Za chwilę dostałam cios prosto w brzuch.. zaraz drugi.. trzeci. Już za pierwszym razem udało mu się powalić mnie na ziemię, a po następnych nie miałam nawet siły podnieść głowy.
-Harry...- imię błagalnie wypłynęło z moich ust wraz z krwią
Po chwili widziałam już tylko ciemność.
Może i nie ma tych 5 komentarzy ale dodaje ten rozdział. Stwierdziłam, że ubieganie się o te kilka słów nic nie da wiec daję spokój. Jednak rozdziały będą dodawane teraz rzadziej mniej więcej raz na dwa, trzy tygodnie.. nie jest to spowodowane niczym więcej jak moją głupią szkołą..
Mam nadzieję, że podoba wam się ta historia w przeciwieństwie do mnie.
Nie wiem ile byłam nieprzytomna ale gdy się obudziłam pierwsze co poczułam to rozrywający ból głowy i klatki piersiowej. Zaczęłam się rozglądać gdy trochę ustał. Niestety w pomieszczeniu było ciemno. Gdy moje oczy przywykły do panującego mroku zdołałam dowidzieć niewyraźne zarysy niewielu mebli. Powoli się podniosłam. Siedziałam na jakiejś starej kanapie. Była cała poobcierana i gdzieniegdzie wychodziła gąbka lub wystawały małe sprężynki. Bałam się. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję ani kto lub co kryje się za drzwiami. Gdybym posłuchała Harry'ego i siedziała w domu... chociaż jeśli to miało się wydarzyć i tak prędzej czy później by to się stało. Żałuję jednak, że nie później. Gdy byłabym z Harry'm a nie sama.Teraz siedziałam nie wiadomo gdzie przerażona tym co może się za chwilę wydarzyć. W jednym momencie moje myśli były tylko domysłami, obawami, które w drugim miały się spełnić.
Do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Wraz z jego przybyciem do środka wpadło kilka promieni światła. Bez trudu rozpoznałam jego twarz chociaż jestem pewna, że po ciemku również bym się domyśliła. Miał na sobie podarte i poprzecierane ubrania i czuć było od niego mocno drażniącą woń alkoholu i papierosów.
-Widzę, że nasz królewna się już obudziła- powiedział z drwiną
Odsunęłam się w kąt kanapy byle jak najdalej od niego. Wiedziałam, że bez problemu może do mnie sięgnąć jednak do tego czasu starałam się utrzymać jak największą odległość między nami.
-Cz.. czego ty ode mnie chcesz?- nie mogłam powstrzymać drżenia w głosie
-Zemsty...
Krótko, jasno i na temat. Chwila.. wcale nie jasno. Nic z tego nie rozumiałam. Zbliżył się do mnie i ręką pogładził mój policzek. Drgnęłam gdy to się stało i odtrąciłam jego dłoń.
-Zły ruch maleńka- powiedział wściekły i chwilę potem mocno uderzył w twarz
Pisnęłam pod wpływem bólu. Jednym szarpnięciem postawił mnie przed sobą.
-Bądź grzeczna i rób co karzę, a zaboli mniej- kiwnęłam głową- grzeczna dziewczynka- szeptał mi do ucha wywołując nieprzyjemne dreszcze- trzęsiesz się. Czy to strach czy aż tak jesteś podniecona?- zaśmiał się triumfująco
Na samą tę myśl robi mi się niedobrze.
-Tylko to sobie wyobraź.- szeptał jeżdżąc ręką po moim ciele- Moje usta na twoich, na szyi.. piersiach- przejechał dłonią po wymienionych częściach ciała
-P.. przestań..
-Nie chyba jednak wolę wyobrazić sobie ciebie wijącą się pod moim dotykiem gdy cię przelecę...- tego było za wiele
Całą swoją siłą odepchnęłam go od siebie. Sądząc po jego minie nie spodobało mu się to jednak nie był to mój największy problem.
-Jaki ojciec robi takie coś własnej córce- krzyknęłam w przypływie emocji
Na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
-Proszę, proszę czyli już wiesz. Szkoda liczyłem, że sam przekażę ci tę wspaniałą wiadomość jeśli jednak nie to... może taki, który wcale nie chciał mieć tej córki. przez twoje narodziny musiałem przerwać związek gdyż twoja matka nie zgadzała się na aborcję.
-Czyli to moja wina, że pieprzyłeś moją matkę tak!?- o jedno zdanie za daleko
Zanim się zorientowałam podszedł do mnie i mocno uderzył w twarz. Za chwilę dostałam cios prosto w brzuch.. zaraz drugi.. trzeci. Już za pierwszym razem udało mu się powalić mnie na ziemię, a po następnych nie miałam nawet siły podnieść głowy.
-Harry...- imię błagalnie wypłynęło z moich ust wraz z krwią
Po chwili widziałam już tylko ciemność.
***Harry's POV***
Chodziłem zdenerwowany po pokoju. Jeśli on jej coś zrobi, dotknie choćby ręki zabiję skurwysyna. Pożałuje, że kiedykolwiek ze mną zadarł. Spojrzałem zniecierpliwiony na Nialla, który szybko gadał przez telefon.
-Jest! Mają ją!
-Nareszcie.. jedziemy..
Ponieważ nie wiedziałem gdzie Scott przetrzymuje Agnes, zadzwoniliśmy do znajomych z reszty gangu. Bez problemu namierzyli telefon dziewczyny. Jestem pewien, że urządzenie zostało jej odebrane jeżeli jednak wskazówki doprowadzą mnie do Scotta tym lepiej dla mnie.. choć nie koniecznie dla niego.
Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce, pod opuszczony budynek. Nie daleko stali Zayn i Liam wcześniej zawiadomieni przez blondyna. Prawie bezszelestnie dostaliśmy się do środka. Chłopaki sprawnie zajęli się stojącą przed wejściem świtą Scotta. Ja wraz z Niallem pobiegliśmy w stronę skąd słychać było różne dźwięki. Wpadliśmy do jednego z pomieszczenia wyważając wcześniej drzwi. Przy ścianie leżała nieprzytomna Agnes a nad nią stał zdezorientowany Scott. Szybko znalazłem się przy nim gdy Irlandczyk próbował ocucić dziewczynę. Moja pięść odbiła się od jego szczęki a następnie mocno wbiła w jego brzuch. następne ciosy padały gdzie popadnie. Jedną ręką trzymałem mężczyznę przy ścianie gdy drugą okładałem już mocno poranione ciało.
-Harry Agnes!- usłyszałem krzyk przez co się odwróciłem momentalnie puszczając nieprzytomnego faceta
Dziewczyna odzyskała już świadomość i teraz przerażona wpatrywał się we mnie. Z jej oczu leciały łzy gdy przytuliła się do blondyna. Bała się.. znów się mnie bała. Powoli do niej podszedłem. Całe jej ciało się trzęsło.
-Agnes- cicho zapłakała wciąż chowając wzrok i głowę w ramieniu chłopaka- proszę..- szepnąłem błagalnie
Jej brązowe tęczówki zwróciły się na mnie. Przepełnione były strachem, bólem i cierpieniem.
Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce, pod opuszczony budynek. Nie daleko stali Zayn i Liam wcześniej zawiadomieni przez blondyna. Prawie bezszelestnie dostaliśmy się do środka. Chłopaki sprawnie zajęli się stojącą przed wejściem świtą Scotta. Ja wraz z Niallem pobiegliśmy w stronę skąd słychać było różne dźwięki. Wpadliśmy do jednego z pomieszczenia wyważając wcześniej drzwi. Przy ścianie leżała nieprzytomna Agnes a nad nią stał zdezorientowany Scott. Szybko znalazłem się przy nim gdy Irlandczyk próbował ocucić dziewczynę. Moja pięść odbiła się od jego szczęki a następnie mocno wbiła w jego brzuch. następne ciosy padały gdzie popadnie. Jedną ręką trzymałem mężczyznę przy ścianie gdy drugą okładałem już mocno poranione ciało.
-Harry Agnes!- usłyszałem krzyk przez co się odwróciłem momentalnie puszczając nieprzytomnego faceta
Dziewczyna odzyskała już świadomość i teraz przerażona wpatrywał się we mnie. Z jej oczu leciały łzy gdy przytuliła się do blondyna. Bała się.. znów się mnie bała. Powoli do niej podszedłem. Całe jej ciało się trzęsło.
-Agnes- cicho zapłakała wciąż chowając wzrok i głowę w ramieniu chłopaka- proszę..- szepnąłem błagalnie
Jej brązowe tęczówki zwróciły się na mnie. Przepełnione były strachem, bólem i cierpieniem.
***Agnes' POV***
Znów ciemność. Otaczająca czerń i niewyobrażalny ból. Przez pierwsze parę minut nie pamiętałam co mi się stało. Jednak niedługo znów wyświetlił mi się obraz ostatnich wydarzeń. Ojciec, bolesne uderzenia i utrata przytomności. Czucie w ciele jak i świadomość powoli wracały. Gdy otworzyłam oczy pierwsze co zobaczyłam to błękitne tęczówki mojego przyjaciela. W tle usłyszałam czyjeś jęki. Odwróciłam się, a moje oczy otworzyły się szerzej gdy ujrzałam zakrwawione ciało. Gdy tylko dostrzegłam kto się do tego przyczynił moje ciało ogarnęła niechciana fala lęku. Na widok szybkich i mocnych pięści Harry'ego okładającego bezbronnego już człowieka samoczynnie zaczęłam drżeć. Wiedziałam, że mój chłopak jest niebezpieczny ale nie do tego stopnia. Teraz gdy parzyłam jak zarazem zwinnie i bezlitośnie zmaga się ze swoim przeciwnikiem, znów wróciło tak długo chowane uczucie. Nie potrafię nawet dokładnie go nazwać. Strach.. strach tak głęboki, że nie sposób nad nim zapanować. Drżenie całego ciała, lęk ściskający żołądek, łzy cisnące się do oczu. Lekko pocące się ręce gdy rozpaczliwie próbowały znaleźć pomoc w ramionach blondyna. Zdawałam sobie sprawę, że w starciu z Harry'm nie miał by chyba większych szans jednak chwilowo ta przyjacielska bariera dawała mi niewielkie, to jednak poczucie bezpieczeństwa. Przyciągną mnie do siebie jednocześnie obserwując moją reakcję na to wszystko. Słyszałam jak Niall coś krzyczał jednak nic nie zrozumiałam ogłuszona strachem. Na jego słowa brunet szybko spojrzał w moją stronę. W jego oczach znów była widoczna ciemność. W chwili gdy patrzył na leżącego na ziemi mężczyznę były czarne pozbawione jakichkolwiek uczuć. Gdy jednak spotkały się z moimi ponownie przybrały swoją dawną zieloną barwę. W nich ból mieszał się ze zmartwieniem. Wiedziałam, że nie chce bym się go bała i że każdy najmniejszy okaz tych emocji z mojej strony napełniał go poczuciem winy. Gdy widziałam go w takim stanie moje serce pękało jednak teraz nie umiałam wyzbyć się lęku. Odruchowo zaczęłam się mocniej trząść gdy się zbliżał. Gdy do mnie mówił jego głos przepełniony był rozpaczą, cierpieniem ale również.. miłością. W momencie gdy jego głos zaczął się załamywać skierowałam zaniepokojony wzrok na niego. Nie chciał bym się go bała. Ja również nie chciałam tego cholernego uczucia we mnie. Jednak było to silniejsze. Nie pozwalał mi na żaden gest w jego stronę. Widząc, że nic nie wskóra znów coś szepną do Nialla. Ten po chwili pomógł mi wstać i chciał mnie zaprowadzić do wyjścia jednak przeszkodził mu w tym brunet.
-Harry..- ten uciszył go machnięciem ręki
Powoli do mnie podszedł. Był ode mnie o głowę wyższy w związku z czym ja musiałam podnieść nieco swoją. Jego wzrost był teraz kolejną rzeczą, która mnie przytłaczała. Górował nade mną czy tego chcę czy nie. Delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. Cichy jęk bólu jak i strachu wydobył się z moich ust. Brunet zbliżył swoją twarz do mojej składając na tworzących się po uderzeniach Scotta, siniakach delikatny pocałunek.
-Przepraszam- szepnął patrząc mi w oczy
W nich również był strach. Strach przed utraceniem ważnej osoby.
-Kocham cię- słowa wypowiedziane prawie bezgłośnie wywołały w środku przyjemne ciepło
W kąciku oka pojawiła się jedna łza. Ostrożnie i powoli podniosłam dłoń i starłam kroplę z policzka bruneta. Na ten gest lekki uśmiech rozjaśnił jego twarz.
-Kocham cię- powiedziałam równie cicho po czym opuściłam pomieszczenie wraz z blondynem
-Harry..- ten uciszył go machnięciem ręki
Powoli do mnie podszedł. Był ode mnie o głowę wyższy w związku z czym ja musiałam podnieść nieco swoją. Jego wzrost był teraz kolejną rzeczą, która mnie przytłaczała. Górował nade mną czy tego chcę czy nie. Delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. Cichy jęk bólu jak i strachu wydobył się z moich ust. Brunet zbliżył swoją twarz do mojej składając na tworzących się po uderzeniach Scotta, siniakach delikatny pocałunek.
-Przepraszam- szepnął patrząc mi w oczy
W nich również był strach. Strach przed utraceniem ważnej osoby.
-Kocham cię- słowa wypowiedziane prawie bezgłośnie wywołały w środku przyjemne ciepło
W kąciku oka pojawiła się jedna łza. Ostrożnie i powoli podniosłam dłoń i starłam kroplę z policzka bruneta. Na ten gest lekki uśmiech rozjaśnił jego twarz.
-Kocham cię- powiedziałam równie cicho po czym opuściłam pomieszczenie wraz z blondynem
~.~
Może i nie ma tych 5 komentarzy ale dodaje ten rozdział. Stwierdziłam, że ubieganie się o te kilka słów nic nie da wiec daję spokój. Jednak rozdziały będą dodawane teraz rzadziej mniej więcej raz na dwa, trzy tygodnie.. nie jest to spowodowane niczym więcej jak moją głupią szkołą..
Mam nadzieję, że podoba wam się ta historia w przeciwieństwie do mnie.