poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 10




                Dlaczego? Dlaczego to musiało się tak potoczyć? Przez ostatnie wydarzenia oddaliłam się od kogoś, kogo jednocześnie tak bardzo w tej chwili pragnęłam. Dzielący nas mur już prawie przewyższał mnie samą, a jego budowa nie ustawała. Widoczny był już nie tylko dla mnie ale również dla przyjaciół. Wiecie co było w tym najgorsze? Choćbym nie wiem jak chciała nie potrafię go zburzyć. Jestem słaba na co wpływa również obojętność Harry'ego. Jednak choć ciało się poddało, serce dalej próbowało tego uniknąć. Walczy choć powoli to wszystko niszczy i je.

                 Powoli otworzyłam oczy gdy raziło je słońce wpadające przez szczeliny w zasłonach. Kolejna noc spędzona samotnie na wylewaniu łez. Mimo iż dalej mieszkałam z chłopakami nigdy jeszcze nie czułam tu takiej pustki. To co działo się między mną a Harry'm już dawno przekroczyło nasze granice wpływając bezpośrednio na resztę domowników. 
Niechętnie podniosłam się z łóżka. Wierzchem dłoni przetarłam zmęczone oczy po czym powolnym krokiem przeszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Kiedyś pewnie bym od niego odskoczyła jednak teraz nie robiło to na mnie większego wrażenia. Byłam świadoma swojego wyglądu. Włosy rozczochrane, każdy w inną stronę. Twarz prócz opuchniętych powiek nie wyróżniała się na całym ciele. Chorobliwie blada i wychudzona gdzieniegdzie obsypana małymi lub większym sino-fioletowymi plamkami. Mój stan zewnętrzny idealnie odzwierciedlał mój stan wewnętrzny. Na ciele siniaki, w środku ból. Na ciele łzy i zaczerwienienia, w środku rozpacz. Wszystko co działo się na ciele miało swojego odpowiednika w środku. Wszystko niszczy i nie da się tego powstrzymać.

                Gorące strumienie paliły moją skórę. Nie przejmowałam się tym ponieważ ból i cierpienie były ostatnio jak drugie imię. Jak byś nie chciał zawsze będzie z tobą. Dopiero po paru minutach zorientowałam się, że stojąc w brodziku tępo wpatruję się w ścianę. Wyszłam spod prysznica a na rękach od razu pojawiła się gęsia skórka spowodowana chłodnym podmuchem. Jak na złość z  samego rana dostałam okres co również nie poprawiło mi samopoczucia. Wykonałam następne wszystkie czynności po czym w bieliźnie przeszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam zwykłe ubrania po czym niechętnie zeszłam na dół. Przy wejściu do kuchni towarzyszył mi wzrok wszystkich tam zgromadzonych. W śród nich nie dostrzegłam jednak tych które tak kochałam. Zielonych tęczówek, które ostatnio była na mnie aż nazbyt obojętne. 
Siedzący najbliżej Niall uśmiechnął się delikatnie co jednak nie zostało przeze mnie odwzajemnione. Zajęłam miejsce koło niego.

-Zjedz coś..- usłyszałam nad lewym uchem
-Nie jestem głodna.- spojrzałam w niebieskie tęczówki
-Od kilku to słyszę. Proszę cię.- nie mogłam wytrzymać jego smutnego wzroku więc wzięłam od niego jedną kanapkę

                W moich ustach jednak wszystko smakowało nijako. Nie czułam smaku tylko jakbym żuła gumę. Próbowałam jednak sprawiać wrażenie, że mi smakuje. Nie chciałam sprawiać im więcej zmartwień. Ledwie przełknęłam drugi kęs a w kuchni pojawił się Harry. Przywitał się z wszystkimi oprócz.. no właśnie, oprócz mnie. Obserwowałam jego ruchy szklanym wzrokiem gdy zajmował miejsce naprzeciw mnie. Przez chwilę nie zwracał na mnie uwagi jednak zaraz jego wzrok skrzyżował się z moim. Przez pierwsze kilka sekund nie mogłam go poznać. Oszałamiająca zieleń dała miejsce szarości. Zniknęły iskierki, a miłość i szczęście zastąpiła pustka i zmęczenie. Zerwałam się z miejsca i nie zwracając uwagi na zaskoczone spojrzenia pobiegłam na górę. Schowałam głowę w podciągniętych kolanach, a w pokoju rozbrzmiał cichy szloch. 

-Wszystko w porządku?
-Kto inny zadałby tak oczywiste pytanie.- spojrzałam na blondyna
-Wiesz to standardowe pytanie ale jakby teraz pomyśleć to rzeczywiście nie na miejscu.- uśmiechnęłam się delikatnie przez łzy
-Czy dobrze widzę. W końcu się uśmiechnęłaś- objął mnie ramieniem- Więc jak?
-Wszystko jest okey.
-Może pytanie standardowe ale odpowiedź chcę szczerą.- spojrzał mi w oczy
-Szczera.. nic nie jest w porządku. Wszystko się wali i powoli mnie przytłacza, nie potrafię tak funkcjonować..- wyrzuciłam na jednym tchu- Myślisz, że to może być koniec?
-Co masz na myśli?
-Mnie i Harry'ego.. nasz związek. 
-Nie mów tak. Chyba tego nie chcesz?
-Nie ale..
-Chcesz go stracić?
-Nie Niall.. ja.. kocham go..
-A on ciebie. To jest przeszkoda którą musicie przejść. Każdy związek musi przejść taką próbę. Jeśli jesteście silni.. wasza miłość.. dacie sobie radę.- przytulił mnie- Na niektóre rzeczy trzeba tylko czasu...

*** 1 week later***

 -Lewo.. lewo.. prawo.. Agnes skup się!- głos choreografa dotarł do mnie dopiero po kilku sekundach.
-Przepraszam.
- Co się dzisiaj z tobą dzieje? Jesteś rozkojarzona i mylisz się w krokach.- pokiwałam głową- Jeżeli nie weźmiesz się w garść będziesz musiał opuścić zajęcia
-Dobrze..
-Więc lecimy dalej.. zaczynamy.- włączył muzykę a ja po kolei stawiałam kolejne kroki

                Tym razem starałam się nie myśleć o.. shh miałaś nie myśleć- skarciłam się w myślach. Tylko dlaczego on tak na mnie działa? Ta głupia niema kłótnia mnie wykańcza. Tak bym chciała...

-Agnes!- no nie znowu..
-Przepraszam.. jaa przepraszam.. ale.. -po policzkach popłynęły mi łzy- Ja nie mogę- powiedziałam szeptem i wybiegłam z sali

                Biegłam przez zatłoczone uliczki Londynu, a słona ciecz rozmazywała mi widok. Zaniepokojone spojrzenia co chwila kierowane były w moją stronę. Wywiercały we mnie dziurę. Nie wiem skąd w moim ciele taki zapas łez.
Usiadłam na ławce i schowałam głowę w dłonie. Ponownie myślałam o całej tej sytuacji. Musiałam to w końcu zakończyć. Dla mnie.. dla Harry'ego.. dla chłopaków.. Chciałam wstać jednak moje ciało napotkało opór, który zmusił mnie do ponownego zajęcia miejsca. Spojrzałam w górę i zobaczyłam niebieskie oczy idealnie pasujące do czarnych roztrzepanych włosów. 

-Um, cześć..- zaczęłam niepewnie ocierając resztkę łez
-Hej. Wybacz ale czy coś się stało?
-Nie, wszystko jest wspaniale..
-I dlatego płaczesz?- usiadł koło mnie
-Naprawdę.
-Więc skąd te krople- powiedział wycierając jedną z mojego policzka

                Speszyłam się pod jego dotykiem i odsunęłam kawałek.

-Przepraszam. Jestem Philip.
-Agnes..
-Powiesz o co chodzi?
-Problemy w związku.
-To coś poważnego?
-Sama nie wiem. 
-Przykro mi. Jestem pewien, że..- przerwał mu dźwięk mojego dzwonka
-Przepraszam cię na chwilę.- powiedziałam i przejechałam palcem po zielonej słuchawce

-Hej Liam co się dzieje?
-Musisz szybko przyjechać do szpitala.
-C..co!? Co się stało!?
-Harry..
-Co z nim!?
-Nie przerywaj. Harry jest tutaj bo Zara miała wypadek.
-Już jadę. Wyślij mi adres.
-Okey.

                Trochę mi ulżyło gdy okazało się, że to nie Harry'emu coś się stało. Nie mniej jednak Zara leży tam i nie wiadomo jaki jest jej stan.

-Co jest?- podskoczyłam na dźwięk głosu chłopaka

                Zapomniałam, że tu siedzi.

-Muszę jechać do szpitala.
-Po co? Którego?
-Moja koleżanka miała wypadek i..- dostałam sms'a- pod ten adres- pokazałam mu wiadomość
-To dość daleko. Podwieźć cię tam?
-Jakbyś mógł.- powiedziałam i ruszyłam za nim do samochodu

                W tamtej chwili nawet nie pomyślała, że równie dobrze mógł mnie gdzieś wywieźć i nikt by nie wiedział gdzie. Przecież ja go nie znam. teraz jednak najbardziej liczyło się dla mnie dotarcie do celu. 

                Po paru minutach byliśmy na miejscu gdzie szybko wysiadłam zostawiając czarnowłosego za sobą. Tuż za mną pobiegł pod salę i lekko się przestraszył na widok jednego z ulicznych gangów na korytarzu. Wszystkich oczy skierowały się na nas z wyjątkiem Harry'ego, który wpatrywał się w podłogę.

-Liam o co chodzi?
-Nie wiem dokładnie. Tylko tyle, ze miała wypadek i leży teraz w śpiączce.- mówił szeptem- A ten to kto?
-Philip. Jak się czuje Harry?
-Sama go spytaj.

                Niepewnie spojrzałam na Loczka. Teraz to wszystko wydało się takie odległe. Potrzebował mnie i ja nie zamierzałam go zawieść. Powoli do niego podeszłam i kucnęłam przed nim. Spojrzał na mnie gdy splotłam nasze dłonie.

-Tylko ona mi została.- szepnął łamiącym się głosem

                Nie odpowiedziałam nic. Tekst w stylu " Wszystko będzie dobrze" tylko by wszystko pogorszył. Najzwyczajniej go przytuliłam. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas gdy z sali wyszedł lekarz. Wszystkie spojrzenia powędrowały na niego.

-Pan Styles? 
-To ja- wstał
-Proszę za mną- zielone tęczówki spoczęły na mnie w niemej prośbie

                Momentalnie podniosłam się i stanęłam koło niego.

-Pani nie może..
-Ona też idzie- przerwał mu brunet
-No dobrze. Proszę do gabinetu- poprowadził nas w głąb korytarza

                Przez cały czas Harry trzymał mnie za rękę co chwila lekko ją ściskając.

-Jestem z tobą- szepnęłam i otrzymałam słaby uśmiech

                Gdy weszliśmy do pomieszczenia zajęliśmy miejsca przed biurkiem. Z kamienną twarzą wpatrywaliśmy się w siedzącego naprzeciw człowieka. Sama nie wiem kiedy wstrzymałam oddech oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony lekarza. Harry również zaczął się już denerwować gdy w końcu przemówił.

-Więc powiem, że dziewczyna miała szczęście...
-Szczęście!? Mało nie zginęła a pan nazywa to szczęściem!?- wybuchł 
-Spokojnie- jeździłam dłonią po jego ramieniu

                Gdy się trochę uspokoił ordynator kontynuował swoje słowa.

-Miała szczęście ponieważ udało nam się ją odratować, a było to prawie niemożliwe. Panna Styles miała czołowe zderzenie z ciężarówką gdy jechała samochodem. Przez to na ciele ma mnóstwo zadrapań i siniaków. Dodatkowo ma złamaną rękę i lekki wstrząs mózgu. Kostkę ma skręconą i niestety w tej chwili leży w śpiączce. Przypuszczamy, że obudzi się w ciągu najbliższych 2 tygodni.

                Zdążyłam już na tyle poznać Harry'ego by zauważyć jak jego oczy przesłania ból. Jednak w następnej chwili stały się szare. Nie dało się z nich nic wyczytać. Próbował się od tego odciąć. Od tej sytuacji, dręczących go uczuć jak również ode mnie. Jak na potwierdzenie tych słów, chłopak puścił moją dłoń. Chwilę się nad czymś zastanawiał po czym wyszedł bez słowa. Moje oczy lekko się zaszkliły jednak w porę powstrzymałam ciecz przed wypłynięciem.

-Kiedy moglibyśmy do niej wejść.
-Najlepiej było by dopiero jutro jednak dla rodziny mogę zrobić wyjątek o  ile nie będzie tam za długo.- uśmiechnął się delikatnie

                 Pokiwałam tylko głową po czym również opuściłam gabinet. Przeszłam do siedzących na korytarzu chłopaków. Wśród nich nie zauważyłam jednak Harry'ego czy Philipa.  

-Gdzie reszta?
-Myśleliśmy, że Hazz jest z tobą, a ten drugi poszedł bo coś tam nie mógł zostać.- powiedział Liam
-Okey dzięki.- westchnęłam- Idźcie do domu. Znajdę Lokatego i też dojedziemy.- zwróciłam się do reszty
-Jakby coś się stało to dzwoń.- kiwnęłam głową po czym zaczęłam szukać mojej zguby

                  Nie zajęło mi to dużo czasu ponieważ chłopak siedział trzy korytarze dalej przy sali operacyjnej. Zajęte przez niego miejsce znajdowało się w pustym korytarzu co umożliwiało nam spokojna rozmowę. Powoli podeszłam do chłopaka. Siedział z głową pochyliną tak, że loczki zasłaniały zielone oczka.

-Harry- mój głos był niepewny- spójrz na mnie- zignorował mnie- Harry wiem, że jest ci ciężko ale nie odtrącaj mnie...- głos mi się załamał

                  Dopiero wtedy spojrzał w moje zaszklone oczy. Opuszkami palców przejecał po moim policzku a następnie po dolnej wardze. 

-Chcę ci pomóc...
-Przepraszam cię. Za wszystko. Za ignorowanie, za to czego byłaś świadkiem. Przepraszam, że cię nie obroniłem.
-Nie przepraszaj tylko przy mnie bądź. 
-Nie chcę byś się mnie bała.
-To zrób wszystko by tak nie było.- przytulił mnie
-Agnes?- spojrzałam na niego- jak długo wiesz o.. o TYM?- podkreślił ostatnie słowo

                  Miałam przeczucie, że nie mówi teraz o ostatnich wydarzeniach ani o Zarze. Na ciele poczułam dreszcze gdy uświadomiłam sobie o co pyta. Zauwarzył toi znów otoczył ramieniem. 

-Możemy porozmawiać o tym później?- kiwnął głową- Lekarz powiedział, że możesz wejść na chwilę do siostry
-Pójdziesz ze mną?
-Chyba powienieneś iść sam. Poczekam tu na ciebie.
-Dobrze- jego wargi delikatnie musnęły moje

                   Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak mi tego brakowało. Niesamowite jak człowiek może być spragniony czyjegoś dotyku. Nigdy taknie miałam. Cieszyłam się, że znów jest jak dawniej. Odzyskałam swojego Harry'ego.
Teraz jednak myśli zaprzątała mi czekająca mnie rozmowa w domu.Rozmowa o nielegalnych walkach mojego chłopaka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz