czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 1


          Zastanawialiście się kiedyś jak to jest nie mieć przyjaciół, znajomych. Ciągle żyć w podróży na ciągłych przeprowadzkach. Nie doświadczyć miłości ze strony ojca lub matki. Takie jest właśnie moje "kochane" życie. Ojciec zostawił mnie jeszcze przed moim narodzeniem, a mama... no cóż,  po prostu traktuje mnie jak bym nie istniała. Te prawie 18 lat pod jednym dachem, odrzuciła. Schowała głęboko w swojej pamięci. Wszystkie wspomnienia zakopała pod stertą zleceń, rachunków itd. Nienawidziła  mnie. Uważała że zniszczyłam jej tak wspaniale zapowiadający się związek. W prawdzie nie powiedziała mi tego w twarz ale ja to widzę w jej zachowaniu wobec mnie jej sposobie odzywania się do mnie (jeśli w ogóle coś mówi). Przez to zawsze byłam skryta,nieśmiała.
Chodziłam w życiu do wielu szkół, niestety w żadnej nie byłam dłużej  niż jeden semestr. Nigdy nie zawierałam przyjaźni i żadnych znajomości. Nie dawno przeprowadziliśmy się do Londynu. Obiecałam sobie, że tu zostanę na dłużej, a ponieważ już niedługo będę pełnoletnia będę mogła się wyprowadzić, co mojej mamie chyba na rękę. Nie będzie musiała już ciągać za sobą tego co tak zawaliło jej życie.                                                

***

          Budzik zadzwonił o 6:30. Dziś mój pierwszy dzień w szkole. Strasznie się cieszę, może w końcu znajdę przyjaciółkę. Z tą myślą pognałam do łazienki gdzie szybko się umyłam, ubrałam i nałożyłam lekki makijaż. Nie lubiłam się mocno malować więc był to tylko błyszczyk i tusz do rzęs. Zeszłam szybo na dół gdzie czekała moja mama z przygotowanym śniadaniem. Zjadłam w ciszy po czym chwyciwszy swoją torbę i słuchawki wyszłam z domu. Szłam powoli w stronę szkoły, słuchając muzyki. Gdy weszłam do budynku mina mi zrzedła. Wszystkie oczy zwrócone były na mnie. Wokoło słyszałam szepty skierowane w moją stronę. W pośpiechu, próbując nie zwracać uwagi na resztę, kierowałam się w stronę gabinetu dyrektorki. Pod salą siedział pewien chłopak. Był pochylony, a bujne loki spadały mu na twarz zasłaniając ją całkowicie. Nie pewnie usiadłam naprzeciw niego. Momentalnie podniósł wzrok na mnie. Uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam to po czym odwróciłam wzrok lekko speszona. Czekając aż pozwolą mi wejść do gabinetu, co chwila kątem oka widziałam, że brunet na mnie zerka. W końcu weszłam na spotkanie z  dyrektorką.

-Dzień dobry- powiedziałam nieśmiało
-Witam- odpowiedziała uśmiechając się promiennie- ty musisz być Agnes tak, nowa uczennica?
-Tak to ja.
-Tak, proszę- podała mi kartkę zapełnioną różnymi rubrykami- to twój plan zajęć. Pośpiesz się to jeszcze zdążysz na pierwszą lekcję. Od nauczycieli dostaniesz potrzebne książki.
-Dziękuję, do widzenia- powiedziałam i wyszłam.

          Skierowałam się w stronę sali od... historii. Ponieważ było już po dzwonku, przed wejściem cichutko zapukałam. Weszłam nieśmiało i od razu poczułam na sobie wzrok całej klasy. Zobaczyłam również zielone tęczówki wpatrujące się we mnie intensywnie. Poznałam je od razu. Widziałam je przecież przed gabinetem dyrektorki. Podeszłam do nauczyciela.

-Dzień dobry- powiedziałam cichutko
-Dzień dobry. Nowa uczennica?- kiwnęłam głową- Dobrze. Uwaga to jest wasza nowa koleżanka panna...
-Agnes Vile- dokończyłam za niego
-Tak, proszę zajmij miejsce- powiedział podając mi podręcznik

          Rozejrzałam się po klasie. Jedyne wolne miejsce było koło zielonookiego bruneta.

-Przepraszam, mogę- wskazałam na wolne miejsce
-Jasne siadaj. Jestem Harry- uśmiechnął się 
-Agnes- odwzajemniłam gest i zajęłam miejsce

          Więcej nie rozmawialiśmy, ja zajęłam się tematem, a on... w sumie to nie wiem czym. Znów czułam, że na mnie zerka. Strasznie mnie to peszyło. W końcu rozległ się , tak bardzo upragniony dzwonek. Jako pierwsza wybiegłam z klasy i usiadłam pod salą w której miałam mieć angielski. Włączyłam sobie muzykę i wsadziłam słuchawki w uszy. Mój spokój przerwała pewna dziewczyna. 

-Cześć- powiedziała uśmiechnięta- Jestem Bella.
-Hej, Agnes- podałam jej rękę- miło cię poznać.
-Ciebie również. Jesteś nowa prawda, jesteś z Londynu?
-Tak i nie. Pochodzę z Polski ale aktualnie mieszkam tu.

          Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. Bella to fajna dziewczyna, miła i wyrozumiała. Po jakimś czasie koło nas przeszedł pewien chłopak. 

-Cześć- powiedział i się uśmiechnął
-Hej Harry- powiedziałam i również się uśmiechnęłam
-Znasz go?- zapytała zaniepokojona Bella
-Tak siedzimy razem w ławce- zdziwiła mnie jej reakcja
-Uważaj na niego. On jest przywódcą gangu szkolnego jak i ulicznego. Razem ze swoimi kolegami flirtuje z każdą dziewczyną. Krótko mówiąc wykorzystują je dla zakładów. Podrywają, całują i łamią serca czasem niestety nie kończy się na samym całowaniu. Ci kolesie są niebezpieczni i zaliczyli już pewnie nie jedną laskę. Lepiej trzymaj się od niego z daleka. Jesteś nowa i ładna więc pewnie i z tobą spróbuje.
-Dobrze będę uważać. A teraz wybacz ale muszę lecieć. Do zobaczenia- powiedziałam i wyszłam ze szkoły

         Przed zamknięciem drzwi usłyszałam jeszcze ciche "cześć". Szłam powoli jakąś nie znaną mi drogą, tak zgubiłam się. Nie znałam Londynu i przypadkowo skręciłam w złą ulicę, przez co teraz błądzę po jakimś zaułku. Idąc tak w pewnym momencie poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Krzyknęłam i gwałtownie odwróciłam się w wyniku czego boleśnie upadłam na ziemię. Podniosłam wzrok na stojącą przede mną postać.

-Harry- spytałam niepewnie

          Kiwnął głową i podał mi rękę. Chwyciłam ją ale gdy próbowałam się podnieś, moją nogę przeszedł straszny ból.

-Auu!!- syknęłam chwiejąc się na jednej nodze
-Co się stało- spytał brunet podtrzymując mnie w tali
-Coś z nogą. Boli- powiedziałam i chwyciłam jego dłoń po ponownym zachwianiu
-Musimy jechać do szpitala.
-Nie trzeba to pewnie tylko stłuczenie, ale proszę pomóż mi dojść do domu- wahał się chwilę ale zaraz wziął mnie na ręce
-Gdzie mieszkasz?
-Na Word Street 12. Nie musisz mnie nieść.
-Muszę, to przeze mnie ta noga, poza tym jesteś lekka- uśmiechnął się do  mnie co odwzajemniłam- co właściwie tam robiłaś, w tym zaułku?
-Amm... troszkę się zgubiłam. Nie dawno się tu przeprowadziłam i nie znam okolicy- zaśmiał się i o nic więcej nie pytał.

          Po kilku minutach  doszliśmy pod drzwi. Okazało się, że wcale nie było to tak daleko. Postawił mnie delikatnie na nogi i otworzył drzwi. Z jego pomocą usiadłam na kanapie. On sam wyszedł z salonu i wrócił dopiero z zimnym okładem. Usiadł koło mnie i położył moją nogę na swoich kolanach przykładając do niej okład. 

-Dziękuję ale nie musisz...
-Nie muszę ale chcę- nie wiedziałam co mam powiedzieć więc po prostu siedziałam cicho
-Nie jesteś stąd prawda?
-Nie, pochodzę z Polski.
-Opowiedz mi coś o sobie- poprosił

          Przez chwilę się wahałam, jednak po chwili zaczęłam.

-No więc, niedługo kończę 18 lat. Mieszkam z mamą, która swoją drogą ma mnie gdzieś...- przerwałam na chwilę- razem cały czas się przeprowadzamy, jeździmy po chyba całym świecie bo ona ciągle dostaje nowe zlecenia, awanse. Postanowiłam że po osiągnięciu pełnoletności zamieszkam sama. Los chciał że trafiłam akurat tu i chyba właśnie tu zostanę.
                     
          Rozmawialiśmy na różne tematy. Czasami prosiłam go by powiedział coś o sobie, ale zawsze szybko zmieniał  temat albo zbywał mnie krótkimi, nie pełnymi odpowiedziami. Po jakimś czasie zauważyłam, że lokaty się do mnie przybliża. W końcu był kilka centymetrów od mojej twarzy. Jego usta już prawie stykały się z moimi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz