wtorek, 21 października 2014

Rozdział 8 cz.II

Uwaga!
Zanim przejdę do rozdziału chciałam tylko powiedzieć, że bardzo smuci mnie brak komentarzy. Postanowiłam, że rozdziały będą dodawane jeżeli pod postami pojawi się chociaż 5 komentarzy. To tylko kilka minut a mnie  naprawdę motywuje i daje dalszą wenę. A teraz zapraszam:

muzyka


***Zara's POV***


                  Salon pogrążony był w ciszy. Od czasu przykrej wymiany zdań między chłopakami, nie widziałam żadnego z nich. Ponieważ nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić zaczęłam sobie po cichu nucić ulubioną piosenkę. Po chwili przerodziło się w to trochę głośniejsze śpiewanie, aż całkiem zatraciłam się w muzyce. 

-Masz bardzo ładny głos.

                  Usłyszałam za swoimi plecami na co natychmiast się odwróciłam stając na nogach. Moim oczom ukazał się, oparty o framugę, Zayn. Ręce miał złożone na piersi, a jego czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje. Moje policzki natychmiast oblał rumieniec.

-J..jak długo tu stoisz?
-Wystarczająco.
-S..słyszałeś...
-Tak. Zaśpiewaj coś jeszcze.
-Po .. co?
-Ponieważ chcę.
-Ale...
-Śpiewaj.

                  To zabrzmiało prawie jak rozkaz więc postanowiłam spełnić jego "prośbę". Mój wzrok automatycznie powędrował na podłogę gdy moich ust wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki.



Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other.



                  Zanim następne słowa wypłynęły ode mnie jego dłoń podniosła moją głowę w górę bym spojrzał mu w oczy. Skinieniem zachęcił mnie bym nie przestawała.


In the daylight, in the daylight
When the sun is shining
On a late night, on a late night
When the moon is blinding
In plain sight, plain sight
Like stars in hiding.
You and I burn on, on



                  Gdy skończyłam on nadal patrzył mi w oczy. Wraz z kończącym się potokiem słów na jego ustach zagościł tajemniczy uśmiech. Nie mogłam rozszyfrować tego chłopaka gdy po tym po prostu podszedł i usiadł na kanapie chwytając w dłoń pilota. Zabolało mnie to lecz nie zwróciłam na to większej uwagi. Powoli zbliżyłam się do niego i usiadłam niedaleko na tapczanie. 

-Gdzie reszta?

                  Spytał ja gdyby nigdy nic.

-Nie wiem. Tylko Harry mówił, że idzie do Agnes.

                  Nie odpowiedział tylko dalej przeglądał kanały. Zirytowało mnie to jeszcze bardziej więc przeszłam do kuchni zostawiając Mulata samego w salonie. Postanowiłam przygotować coś na obiad. Chwilę zajęło mi wymyślenie czegoś dla pięciu osób w tym jednej która je za pięciu. Postawiłam na zwyczajne spaghetti. To danie było jedynym, prócz naleśników i tostów, które mi wychodziły. Jednak muszę przyznać, że nawet to, dla takich głodomorów to nie lada wyzwanie. Po półtorej godzinie wszystko było gotowe. Wyciągnęłam jak na razie, dwa talerze. Gdy jednak usłyszałam za sobą głos podskoczyłam wystraszona wypuszczając z rąk szkło, które po chwili w kawałkach leżało na podłodze. Odwróciłam się do sprawcy.

-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć.
-Ehh nic się nie stało.

                  Powiedziałam po czym schyliłam się by podnieść kawałki. 

-Skaleczysz się.
-Dam rad... auu!
-Dasz radę?

                  Uśmiechnął się głupio. Spojrzałam na niego z miną zabójcy na co tylko się zaśmiał. 

-Nie rób takiej miny tylko chodź.

                  Zaciągnął mnie do łazienki gdzie posadził mnie koło zlewu na szafce. Z apteczki wyciągną potrzebne rzeczy i stanął między moimi nogami. Chwycił skaleczoną dłoń po czym polał wodą utlenioną następnie naklejając plaster. Cały czas się w niego wpatrywałam. Nie mogłam oderwać oczu od jego tęczówek bez względu na to jak bym chciała. Dopiero po chwili dotarło do mnie jak blisko stoi.

-D..dziękuję.
-Nie ma sprawy.

                  Uśmiechnął się i pomógł mi zejść. Zaraz potem razem zeszliśmy na dół. 


***Agnes' POV***

                  Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka? Czy nie mogę być normalną nastolatką? Bez wiecznie nieobecnej matki, bez próbującego mnie zabić człowieka i z kochającym ojcem. W życiu jednak mam trochę szczęścia. W końcu mieszkam tu w Londynie. Mam przy sobie Bellę, Jade i Nialla i oczywiście Harry'ego. Fakt, że wywołuje u mnie strach przeminą wraz z dostaniem listu od nieznajomego. Potrzebowałam go. Jego wsparcia.
"Prze mnie jesteś bezpieczna"
                  Jego słowa choć odrobinę mnie uspokajały. 
                  Siedziałam tak wtulona w Harry'ego już prawie godzinę gdy on cierpliwie czekał aż się uspokoję głaszcząc po głowie.

-Dziękuję ci- on w odpowiedzi pocałował mnie w policzek

                  Ponownie schowałam się w jego ramionach i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia około 12:00. Gdy się rozejrzałam mój wzrok nie napotkał brązowych loczków ani zielonych tęczówek natomiast na poduszce obok położona została czerwona karteczka.
 "Przepraszam, że zniknąłem tak rano, musiałem coś załatwić. Spotkajmy się o 7 pm w parku koło fontanny.
Harry xx"

                  Trochę podekscytowana dzisiejszym wyjściem zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie i przeszłam do salonu. Cały dzień spędziłam na kanapie oglądając Teen Wolf. W między czasie przeglądałam różne portale jak Twitter, Instagram etc. Nawet nie zauważyłam kiedy na zegarku wybiła 5 pm. W końcu zeszłam z kanapy i zaczęłam się przygotowywać. Po dość długim prysznicu stanęłam przed szafą wybierając odpowiedni strój. Gdy do spotkania zostało mi pół godziny postanowiłam powoli się już zbierać. Na miejsce dotarłam punktualnie, a na miejscu już czekał Harry. Ubrany był w czarne rurki z luźnym krokiem i zwykły biały T-shirt ale wyglądał perfekcyjnie. Całość dopełniała jego grzywka postawiona do góry.

-Pięknie wyglądasz.- powiedział gdy do niego podeszłam
-Dziękuję. O co właściwie tu chodzi?
-Niespodzianka a teraz chodź- splótł nasze palce i poprowadził w tylko sobie znanym kierunku- Zamknij oczy- powiedział gdy nagle się zatrzymał
-C..co?
-Nie bój się- niepewnie przymknęłam powieki

                  Teraz widziałam już tylko ciemność. Chłopak ponownie chwycił moją dłoń jak również delikatnie złapał w tali. Przez pewien czas prowadził mnie co chwila śmiejąc się z moich, dzięki niemu, niedoszłych upadków.

-Gotowa- delikatnie kiwnęłam głową- Otwórz oczy..

                  Gdy tylko ponownie odzyskałam widok na świat spojrzałam w dół. Na ziemi pod drzewem leżał rozłożony koc a obok ułożone kilka świeczek rozświetlających widok. Przede mną rozpościerał się cudowny krajobraz przedstawiający rozświetlone miasto widoczne z klifu. 

-Podoba ci się?
-Jest cudownie, Harry... sam to przygotowałeś.
-Z małą pomocą.- podeszłam do niego i mocno wtuliłam w jego tors- Właściwie to z jakiej to okazji.
-Chwila..- spojrzał na zegarek- właśnie teraz minęło równo 24 godziny odkąd znów jesteśmy razem- zaśmiałam się
-Tak bardzo ci dziękuję. Ale ja nic dla ciebie nie mam.

                  Spojrzałam w jego oczy. Pod wpływem uśmiechu zdawały się błyszczeć jeszcze bardziej niż zwykle.

-Masz- przechyliłam lekko głowę mrużąc oczy- Jesteś tutaj. Spędzasz ten wieczór i... -spojrzał na mnie niepewnie
-Kocham cię Harry.
-Kocham cię Agnes...




~.~



Może trochę kiczowaty ale mi się nawet podoba. Tak jak mówiłam proszę o komentarze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz