niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 4


         To już tydzień. Tydzień odkąd wybaczyłam Harry'emu i nie żałuję. Mój chłopak... chłopak jak to ładnie brzmi... starał się jak może by pokazać, że mu bardzo na mnie zależy. Był tylko jeden problem. Koledzy z elity Harry'ego, oczywiście prócz Nialla, nie akceptowali naszego związku. Jednak tylko Louis ewidentnie pokazywał co o mnie sądzi. Gdy tylko przychodziłam do Harry'ego, rzucał mi tylko nienawistne spojrzenie i wychodził z pokoju by wrócić dopiero po moim wyjściu. Bolało mnie to jednak wolałam zachować swoje obawy dla siebie. 

***Harry's POV*** 

           Weekend. Dzisiaj nie musząc wstawać tak wcześnie, na dół zszedłem dopiero po 13:00. Na kanapie w salonie siedział Louis a koło niego Zayn. Usiadłem na fotelu obok z wcześniej zabranym sokiem. Siedzieliśmy tak w ciszy którą przerwał Tommo.

-Jak długo zamierzasz to jeszcze ciągnąć- spojrzał na mnie

          Był zły, widać to było po jego oczach i zachowaniu.

-Pewnie skończę jak wypiję- wskazałem na pomarańczową ciecz w swoim kubku
-Wiesz, że nie o tym mówię.
-Wiem ale nie zamierzam znów ciągnąć tego tematu.- wyszedłem z salonu nie słuchając co ma mi do powiedzenia.

          Zabrałem z pokoju bluzę i słuchawki po czym wyszedłem trzaskając drzwiami. Z muzyką w uszach ruszyłem w  stronę parku. Chwila spokoju... tak rzadko spotykana w moim życiu. Spacerując po brukowanych uliczkach Londynu rozmyślałem o Agnes, chłopakach. Zależy mi na niej i nie chcę by poczuła się odrzucona ale chciałbym spędzać więcej czasu z kolegami. Mam nadzieję, że to zrozumie. Na razie jednak nie chcę się tym zamartwiać. Chciałbym urządzić Agnes najlepsze 18 urodziny w historii. Gdy w głowię powoli układałem plan, przypadkowo wpadłem na jakąś drobną blondynkę.

-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Nic się nie stało, ja też nie uważałam. 
-Jestem Harry. 
-Jade- uśmiechnęła się 
-Dokąd tak pędzisz?
-A tak wyszłam na spacer. 
-Ja też, to może razem pospacerujemy jeśli nie masz nic przeciwko. 
-OK.

            Chodziliśmy i rozmawialiśmy tak już ponad godzinę. Jade jest bardzo fajną dziewczyną. Dowiedziałem się o niej wiele ciekawych rzeczy. Interesuje się tańcem i jeździectwem. Mieszka w Londynie razem ze swoim chłopakiem Luke'em. Miła dziewczyna jednak daleko jej do mojej Agnes. Porozmawialiśmy jeszcze przez parę minut jednak musiałem się już pożegnać. Moja towarzyszka również była umówiona. Wymieniliśmy się jeszcze numerami zanim każdy poszedł w swoją stronę. Znów chodząc samotnie postanowiłem odwiedzić Agnes i przy okazji porozmawiać z nią na temat moich wcześniejszych rozmyślań. Ruszyłem w stronę jej domu do którego dotarłem po 15 minutach. Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi uśmiechnięta  nastolatka.

-Hej piękna.
-Cześć co ty tu robisz?- pocałowała mnie w policzek 
-To już nie mogę odwiedzić swojej dziewczyny?  
-Hehe, wchodź.

          Jak  zwykle siedziała sama. Nie zdziwiło mnie to ponieważ z tego co mi mówiła można było wywnioskować, że jej matka rzadko bywała w domu. 

-Wiesz przyszedłem też ponieważ chciałem z tobą porozmawiać- powiedziałem gdy tylko rozsiedliśmy się w salonie  
-Wiesz ja też chciałam z tobą porozmawiać ale mów pierwszy- kiwnąłem głową 
-OK, no więc po pierwsze brzmisz jakbyś chciała ze mną zerwać... ale nie chcesz co nie?- zaniepokoiłem się   
-Głuptasie pewnie że nie ale mów o co chodzi.
-Bo chodzi o to, że ostatnio za mało czasu spędzam z chłopakami...- jej uśmiech trochę zmalał gdy wypowiadałem te słowa- oczywiście nadal chcę być z tobą ale ostatnio odsunąłem się od nich i dużo czasu spędzam z tobą
-Hmm... nie wiedziałam, że spędzanie ze mną czasu to taka udręka- powiedziała lekko marszcząc brwi
-Nie Agnes, nie o to chodzi. Lubię spędzać z tobą czas ale czasem chciałbym wyjść z przyjaciółmi do jakiegoś klubu- mówiłem trochę poirytowany
-I zaliczać kolejne laski- szepnęła myśląc, że nie słyszę

          Na jej nieszczęście usłyszałem. Wtedy byłem wściekły i chyba nie panowałem nad sobą. Nieświadomie chwyciłem jej nadgarstek. Wydała z siebie jęk bólu.

-Co powiedziałaś!?
-N...nic. Przepraszam, nie chciałam- nadal mierzyłem ją wściekłym spojrzeniem
-Nigdy więcej nie waż się tak do mnie mówić


***Agnes' POV***

          Bałam się. Po prostu się bałam osoby na której mi tak zależało. Harry siedział przede mną mocno ściskając mój nadgarstek. Jego zwykle wesołe, zielone oczy przybrały ciemny kolor. Szczęka była zaciśnięta a brwi nisko ściągnięte gdy uważnie skanował moją twarz wściekłym wzrokiem. Nie chciałam go doprowadzać do takiego stanu. To było niechcący. Słowa wypłynęły ze mnie zanim zdążyłam je powstrzymać, przemyśleć. Po policzkach popłynęła słona ciecz gdy jeszcze zacieśnił uścisk na moim nadgarstku.

-Proszę...- szepnęłam niema błagalnie

          Rysy jego twarzy momentalnie złagodniały a z oczu zniknęła ta ciemność. Puścił mnie, a ja odruchowo się odsunęłam. Wpatrywał się we mnie z obawą i zmartwieniem wypisanym na twarzy.

-Agnes- wyciągnął w moją stronę dłoń

          Przestraszyłam się i odsunęłam jeszcze kawałek. Wolną ręką masowałam delikatnie obolały nadgarstek. W jego oczach widoczny był ból.

-Przepraszam- powiedział cicho- proszę nie bój się mnie- szepnął błagalnie

          Nie mogłam tak go traktować. Gdy on cierpiał ja też. Widząc jego ból moje serce krwawiło. Jednak strach był potężniejszy. Wzdrygnęłam się gdy dotknął obolałej ręki. Chciałam ją cofnąć ale mi nie pozwolił. Przypatrywał się powoli tworzącym się siniakom.

-Przepraszam- niepewnie się przybliżył i delikatnie przytulił 

           Wtuliłam się mocniej w jego tors. Delikatnie musnął mój policzek nadal obawiając się mojej reakcji. Ja jednak nie chciałam nic robić. Mimo wszystko potrzebowałam teraz jego bliskości.

***Harry's POV***

          Co się właściwie stało? Znów doprowadziłem, że z jej pięknych tęczówek wypłynęły łzy? Nie chciałem by przeze mnie płakała, by się mnie bała. Ona ma przy mnie czuć się bezpieczna. Nie zasługuję na nią. Jest dla mnie za dobra. Tyle mi już wybaczyła. Za dużo. Kiedyś przekroczę tę granicę. Stracę ją choć tego nie chcę. Kocham ją. Gdy stracę ją stracę wszystko.
Nie zauważyłem nawet kiedy podczas moich rozmyślań wtulona we nie czerwonowłosa zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju.  Położyłem się koło niej na łóżku i przymknąłem oczy. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem wtulony w jej drobne ciało.

***Agnes' POV***

          Obudziłam się wtulona w tors Hazzy. W jednej chili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech a w drugiej zniknął przytłoczony wydarzeniami z poprzedniego dnia. Małe siniaki na nadgarstku będą mi przez jakiś czas przypominały o tym chwilowym wybuchu bruneta. Szybko jednak wypędziłam te myśli z głowy i wyswobodziwszy się z uścisku loczka udałam się do kuchni. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na piekarniku. 9:00.  Zaparzyłam wodę na herbatę by po chwili rozkoszować się gorącym napojem. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Postawiłam na łatwe ale smaczne tosty.  Gdy ostatnia grzanka wylądowała na talerzu w progu drzwi pojawił się zaspany chłopak.

-Dzień dobry- powiedział niepewnie
-Dobry- odpowiedziałam posyłając mu delikatny uśmiech 
-Wszystko w porządku?- podszedł do mnie
-Tak, nic mi nie jest- musnęłam jego usta
-Przepraszam cię za...
-Daj spokój, nie rozmawiajmy już o tym
-Jak sobie życzysz. 
-Dziękuję.
-Ale nie chcę byś się mnie bała.
-Harry- chciałam coś powiedzieć ale widać, że ta sytuacja jest dla niego dość trudna i dla mnie też- nie boję się ciebie
-Ja wiem, że tak. Choć nie musisz. Przy mnie jesteś bezpieczna.- przytuliłam się do niego
-Wiem, dziękuję. A teraz, jesteś głodny
-Bardzo- uśmiechnął się i  zabrał mi z rąk dopiero co wziętą, grzankę
-Ej, to nie fair- zabrałam mu resztę sprzed nosa i uciekłam do salonu

          Zaraz za mną znalazł się naburmuszony zielonooki.

-Oj no nie złość się- przytuliłam go- miśku przepraszam, odezwij się- nadal tkwiąc przy swoim, milczał

          Posłałam mu smutne spojrzenie i poszłam do siebie. Stanęłam przed oknem i z zaciekawieniem obserwowałam ruch na zewnątrz. W pewnym momencie usłyszałam kroki  i otwieranie drzwi. 

-Skarbie, no nie gniewaj się- stanął przede mną łapiąc delikatnie moje dłonie

          Wyrwałam je i chciałam coś powiedzieć ale zamknął m usta łącząc je ze swoimi. Nie wiele myśląc odwzajemniłam to. Tkwiliśmy tak póki nie zabrakło nam oddechu.

-Nie myśl, że zawsze będziesz tak przepraszał.
-Jeszcze zobaczymy- uderzyłam go w ramię na co się tylko zaśmiał

Zeszliśmy na dół.

-Chyba muszę już wracać. Chłopaki pewnie się denerwują.
-Dobrze, to widzimy się później?  
--Emm... no wiesz... chciałem wyjść dziś z chłopakami- zmieszał się i spuścił wzrok
-Dobrze- chwyciłam jego podbródek tak by na mnie spojrzał- nie mam nic przeciwko temu, ufam ci
-Jesteś kochana, dzięki- pocałował mnie w policzek
-Noo... przecież nie  musimy spędzać ze sobą tyle czasu- powiedziałam z udawanym smutkiem
-Dla mnie każda chwila spędzona z tobą jest najwspanialszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić- zaśmiałam się po czym złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku
-Mów tak dalej a nigdzie cię nie puszczę
-Heh, do zobaczenia beautiful
-Pa pa- gdy brunet wyszedł ja skierowałam się do salonu

           Postanowiłam zadzwonić do Belli. Ostatnio troszkę się pokłóciłyśmy. Była zła o mój związek z Harry'm. Ostatecznie jednak to zaakceptowała po bliższym poznaniu. Całkiem dobrze się dogadują. Wyciągnęłam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę przy imieniu przyjaciółki. Odebrała po kilku sygnałach

***Conversation***

-Hallo.
-Hej Bella. 
-Agnes? Hej dawno się nie odzywałaś.
-Właśnie dlatego dzwonie. Co powiesz na wspólne zakupy?   
-Z chęcią. Kiedy i gdzie. 
-Za 20 minut pod centrum. 
-OK, do zobaczenia.

***End***

          Cieszyłam się, że się zgodziła, dawno nie rozmawiałyśmy. Wybrałam jakieś ładne i wygodne ubrania i po chwili wyszykowana, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę centrum.
Po 15 minutach byłam na miejscy gdzie czekała już na mnie Bella. Przytuliłam ją na przywitanie i poszłyśmy. W końcu po trzech godzinach podboju sklepów rzuciłam się zmęczona na kanapę. Byłam zmęczona więc gdy tylko przymknęłam oczy, zasnęłam. Obudziły mnie zasłyszane dziwne dźwięki i trzaski. Rozejrzałam się po pokoju gdzie rozłożone były różnej wielkości walizki. Zerwałam się i zaczęłam szukać osoby za to odpowiedzialnej. W jednym z pokojów ujrzałam moją mamę.

-Co ty robisz- spytałam
-Pakuję, tobie też radzę zacząć. Po jutrze wylatujemy  do New York'u.




~.~



Czytasz= Komentujesz= Motywujesz

Cześć!! Dziś rozdział jest trochę długi ale jakoś tak się rozpisałam. Mam nadzieję,że się podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz