sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 5

         ... Po jutrze wylatujemy do New York'u...

-Co, czemu?
-Dostałam awans. 
-Znowu. I nawet nie raczyłaś mnie spytać o zdanie. Nie, nigdzie nie jadę- krzyknęłam zdenerwowana  
-Kochanie bez dyskusji pakuj się.-"Kochanie" niby od kiedy tak do  mnie mówi
-Nie. Niedługo kończę 18 lat. A poza tym tutaj mam przyjaciół, znajomych... chłopaka- to ostatnie wymówiłam już prawie płacząc 
-W nowym miejscu znajdziesz sobie nowych. 
-Nawet jeśli to co. Po kilku tygodniach znowu karzesz mi się pakować i zostawić wszystko i wszystkich. Nienawidzę cię.- krzyknęłam i uciekłam do pokoju.

           Tam rozpłakałam się już na dobre. Wzięłam telefon i wykręciłam numer Harry'ego. Nie odbierał, czego się raczej spodziewałam ponieważ mówił, że wieczorem wychodzi. Nagrałam mu się tylko na pocztę i odłożyłam urządzenie na szafkę. Skuliłam się na tapczanie i z głową schowaną w kolanach cicho płakałam.

***Harry's POV***

           Głośna muzyka. Drażniąca woń alkoholu. Widok rozgrzanych prawie nagich ciał na parkiecie. Elementy towarzyszące nocnym wypadom do klubów. Jakąś godzinę temu razem z  kolegami przyszliśmy właśnie w to miejsce. W tej chwili siedzieliśmy na jednej z kanap i popijaliśmy drinki. Kilka razy podchodziły do nas dziewczyny w obcisłych sukienkach lub praktycznie w samym staniku i krótkich spodenkach. Nie powiem że mi się to nie podobało jednak były to tylko puste lale liczące na "atrakcyjną" noc. Chodź kiedyś nie sprawiałoby mi to problemu, teraz mam Agnes. Kocham ją i nie zamierzam robić czegoś czego później będę żałować.

-Ej, ja idę zapalić- powiedział Zayn
-Idę z tobą, muszę trochę powietrza.

          Wyszliśmy przed budynek po czym Mulat jednym ruchem odpalił papierosa. Wyciągnąłem telefon w celu sprawdzenia godziny. Na wyświetlaczu pojawiło mi się nieodebrane połączenie i jedna wiadomość. Zdenerwowałem się ponieważ były one od mojej dziewczyny. Mówi, że nie ma nic przeciwko ale jednak musi sprawdzić. Coś jednak mnie zaniepokoiło i postanowiłem odsłuchać wiadomość. Była krótka ale w ciągu tych kilku sekund wywnioskowałem, że nie jest za dobrze. Płakała i była zdenerwowana. W skrócie opowiedziałem Zaynowi o co chodzi i pojechałem do dziewczyny. Gdy byłem  pod jej domem bez pukania wszedłem do środka. Wszędzie było cicho i pusto więc pobiegłem do jej pokoju. Siedziała na łóżku cicho płacząc. Wzdrygnęła się gdy poczuła moją obecność. Jednak potem szybko wstała i podbiegła do mnie wtulając się w mój tors.

-Harry, w- wyjeżdżam do Ameryki.

***Zyna's POV***

           Zdziwiła mnie trochę reakcja Harry'ego. Sam jednak miałem dziewczynę więc rozumiałem, że się martwi.Po spaleniu, wróciłem do chłopaków. Na miejscu ich jednak nie było. Pewnie skończyły im się napoje. Nie myliłem się. Po chwili wrócili do stołu kładąc na nim kolorową ciecz.

-Gdzie zgubiłeś Hazze?  
-Dostał jakąś wiadomość od Agnes, że niby coś się dzieje, coś ważnego. No i pojechał.
-Ta laska mnie wkurza.- powiedział Louis- owinęła sobie Harry'ego wokół palca. Nim też manipuluje- ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie tak cicho lecz ja je usłyszałem.
-Nie przesadzasz trochę- bronił jej Niall
-Nie, nie dość że się nim bawi to jeszcze rozwala nasz paczkę.- ciągnął- musimy się jej pozbyć z naszego jak i Harry'ego życie. Trzeba go zmusić w jakiś sposób do zerwania. 
-Jak chcesz to niby zrobić?- spytałem
-Przekonacie się w swoim czasie.

***Agnes' POV***

-A- ale jak to- spytał oszołomiony
-Moja matka wpadła dzisiaj do domu i powiedziała, że niedługo wyjeżdżamy do Stanów bo dostała awans. 
-Przecież niedługo będziesz miała osiemnastkę.
-To do niej nie dociera. Harry chyba będziemy musieli...
-Nawet tego nie kończ- spojrzał na mnie surowo
-Harry...
-Nie- znów mi przerwał-  Nie pozwolę byś mnie zostawiła. Zamieszkasz tu albo ze mną.
-Nie zgodzi się poza tym chłopcy raczej nie byli by z tego zadowoleni.
-Ale ty byś mieszkała ze mną. Nie przeszkadzało by im to. Słuchaj kocham cię i nie pozwolę ci odejść.
-Dziękuję. Ja też cię kocham nawet nie wiesz jak bardzo.
-A może wiem.
-Nie nie wiesz.
-Nie drocz się ze mną- zaczął mnie łaskotać

             Uciekłam przed nim do salonu, głośno się śmiejąc. Wbiegając, potknęłam się o krawędź dywanu. W ostatniej chwili złapał mnie wbiegający za mną lokaty.

-Mam cię- znów zaczął mnie łaskotać
-Przestań! Harry!- śmiałam się
-Pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Nie zostawisz mnie nigdy.
-Obiecuję.
-I daj mi buziaka- wyszczerzył swoje białe ząbki
-Miał być jeden warunek!- krzyknęłam rozbawiona
-To nie warunek tylko rozkaz- zbliżył się do nie
-Tak jest panie Styles- pocałowałam go czule
-Brawo pani Styles- zarumieniłam się- no co jeszcze zobaczysz- podniósł mnie i razem wróciliśmy do mojego pokoju

          Siedzieliśmy  na łóżku zaciekle o czymś dyskutując. Dzięki Harry'emu zapominałam o moich problemach. Zawsze potrafi mnie pocieszyć i jest przy mnie gdy go potrzebuje.

-Agnes- wybił mnie z zamyślenia- o czym tak myślisz?
-O niczym- uśmiechnęłam się delikatnie
-Kłamiesz- przybliżył się- powiedz, chyba że mi nie ufasz
-Ufam... myślałam o tobie.
-O mnie?
-Tak. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Mogę ci wszystko powiedzieć i wiem, że mi pomożesz- uśmiechnął się na moje słowa- Obiecaj mi  coś
-Cokolwiek.
-Ty też mnie nie zostawisz
-Oczywiście, że nie- delikatnie ujął mój podbródek całując w czoło- mam pomysł- spojrzałam na niego pytająco

          Wstał i wziął z kąta moją  ukochaną gitarę.

-Zagrasz mi  coś
-Harry...
-Proszę- zrobił oczy szczeniaczka
-Och no dobrze- niechętnie wzięłam gitarę i zaczęłam grać

On the first page of our story, the future seems so bright.
And this thing turned out so evil, I don't know why I'm still surprised.
Even angels have their wicked schemes and you take death to new extremes.
But you'll always be my hero, even though you lost your mind.

Just gonna stand there and watch me burn,
But that's alright because I like the way it hurts.
Just gonna stand there and hear me cry,
But that's alright because I love the way you lie, I love the way you lie.
I love the way you lie (...)

          Przez cały czas mi się przyglądał co mnie trochę peszyło.

-Wow. Świetnie śpiewasz.- powiedział gdy skończyłam
-Dziękuję- powiedziałam cicho- a ty mi coś zaśpiewasz.
-Nie ja nie umiem.
-Oj no proszę ja śpiewałam.
-Nie- zrobiło mi się smutno

          Wstałam i powoli zeszłam na dół. Usiadłam na dywanie i znów pogrążyłam się w myślach. Przeszkodziły mi w tym dźwięki gitary. Spojrzałam w stronę drzwi. Po chwili wyłonił się z nich Harry z gitarą w ręku. Usiadł naprzeciw mnie i patrząc mi w oczy zaczął śpiewać. (wyobraźcie sobie że całość śpiewa Harry)

Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

          Gdy skończył w oczach miałam pełno łez które po chwili spływały po moich policzkach. Przytuliłam się do niego.

-Przepraszam cię. Nie chcę by przeze mnie było ci smutno- w odpowiedzi tylko go pocałowałam

           Nasz niewinny pocałunek przeradzał się w coraz bardziej  namiętny. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Tę magiczną chwilę przerwała wchodząca do domu mama.

-Hej dzieci co robicie.- od kiedy ona taka miła
-Mamo to jest mój chłopak, Harry.
-Witam miło mi panią poznać.
-Mi również. Agnes spakowałaś się.- spojrzała na mnie
-Właśnie w tej sprawie... możemy porozmawiać- powiedziałam z nadzieją
-Hmm... dobrze ale tylko chwilę

          Usiedliśmy na kanapie. Niechętnie zaczęłam tą trudną rozmowę.

-Mamo...- Harry złapał mnie za rękę, co dodało mi trochę otuchy- nie chcę wyjeżdżać. Chcę zostać tutaj w Londynie. Nie zostawię Harry'ego. I zawsze mogę wynająć mieszkanie.
-Chyba już mówiłam, jedziesz ze mną.
-Proszę pani, proszę pozwolić Agnes zostać. Nie chcę się z nią rozstawać. Bardzo mi na  niej zależy.- patrzał mi w oczy- jest dla mnie wszystkim i nie chcę jej stracić.- byłam naprawdę wzruszona jego słowami
-Cóż... chyba jednak mogę cię tu zostawić. Dobrze zostaniesz tutaj a dom przepiszę na ciebie gdy ukończysz 18 lat.- to był chyba pierwszy taki gest z jej strony

             Ta zawsze obojętna na mnie kobieta właśnie okazała mi zrozumienie i gdzieś głęboko schowaną miłość.

-Dziękuję- gdy tylko wyszła rzuciłam się na szczęśliwego lokatego

            Podniósł mnie lekko i tuląc do siebie okręcił w koło.

-Dziękuję Harry. Bez ciebie by się nie udało...


~.~


Jest następny rozdział. Mam  nadzieję, że się podoba. Jeśli się podoba, skomentuj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz